Młodzież
Ten nowy
To był czas, kiedy miałem trudności z zaaklimatyzowaniem się. Moja rodzina właśnie przeprowadziła się na wieś. W okręgu, do którego przeprowadziliśmy się, była duża grupa młodzieży, ale ja po raz pierwszy miałem być „tym nowym”. Najgorsze było to, że musiałem pójść do nowej szkoły. Wtedy przeszła mi przez głowę myśl: „Z kim będę siedział w czasie lunchu?” Może spotkałbym kogoś z Kościoła, ale nie chciałem wpychać się komuś do stolika, tym bardziej, że nie wiedziałbym, czy jestem tam mile widziany!
Pierwszy dzień w szkole strasznie mi się dłużył. W końcu zadzwonił dzwonek na długą przerwę. Wchodząc powoli do stołówki, modliłem się do Ojca Niebieskiego, aby pomógł mi znaleźć kogoś, kogo znałem. Rozejrzałem się w poszukiwaniu kogoś znajomego. Nikogo nie znalazłem. Zatem poszedłem do stolika na samym końcu stołówki i zjadłem swój lunch.
Później, tamtego dnia, na zajęciach z matematyki rozpoznałem znajomą twarz. Wcześniej tamtego ranka widziałem Davida na zajęciach seminarium. Chciał zobaczyć mój plan zajęć i spostrzegł, że obaj mieliśmy przerwę na lunch w tym samym czasie. „Ej, gdzie byłeś dzisiaj w czasie lunchu?” — zapytał.
„Jadłem na samym końcu stołówki” — odpowiedziałem.
„No to jutro usiądź koło mnie” — powiedział.
Jestem wdzięczny za kochającego Ojca Niebieskiego, który zna potrzeby każdego z nas i odpowiada na każdą naszą modlitwę. Jestem także wdzięczny za kogoś, kto chciał wyciągnąć do mnie pomocną dłoń. Coś tak prostego jak zaproszenie może zmienić wszystko.