Młodzież
Gdy umarła moja przyjaciółka
Autorka mieszka w Utah, USA.
Kiedy chodziłam do liceum i miałam mniej więcej 16 lat, moja przyjaciółka nagle zmarła z powodu tętniaka w mózgu. Mimo że byłam członkiem Kościoła, nie mogłam sobie z tym poradzić. Przez całe życie uczono mnie, że mogę zwrócić się do Ojca Niebieskiego i do Zbawiciela z każdą sprawą, ale nigdy wcześniej nie przechodziłam przez coś tak trudnego.
Płakałam całymi godzinami, próbując znaleźć coś — cokolwiek — co przyniosłoby mi ukojenie. Wieczorem, w dniu jej śmierci, zajrzałam do śpiewnika. Przerzucając strony, trafiłam na hymn: „Bądź ze mną, Panie, wieczór tuż” (Hymny, nr 91). Moją uwagę przykuła trzecia zwrotka:
Bądź ze mną, Panie, wieczór tuż,
Samotna będzie noc,
Gdy blisko Cię nie będę mieć,
Skąd wezmę światła moc?
Tak boję się, że świata mrok
Na dom mój rzuci cień.
O, Zbawco, zostań ze mną dziś,
Wszak wieczór zbliża się.
Ta zwrotka napełniła mnie ogromnym spokojem. Wiedziałam już, że Zbawiciel nie tylko zostanie ze mną tej nocy, ale też, że On dokładnie wie, co czuję. Wiem, że miłość, którą poczułam dzięki słowom tego hymnu, towarzyszyła mi owej nocy i towarzyszy mi podczas wielu innych prób, przez które muszę przejść.