Przesłanie od Przywódców Obszaru
Czy znacie sekrety waszego pochodzenia?
W wielu krajach na całym świecie serial dokumentalny pt. „Sekrety rodzinne gwiazd” [ang. „Who Do You Think You Are?”] wzbudza u widzów i występujących w nim osób zarówno fascynację, jak i chęć do działania. Wiele gwiazd zdecydowało się wystąpić w programie i przeżyło ogromne poruszenie, kiedy historie ich przodków zostały odnalezione, zbadane i ujawnione. Ta fascynacja i poruszenie są interesujące, zwłaszcza w ujęciu perspektywy, jaką daje ewangelia. Gdyby nie pomoc doświadczonych genealogów, ci celebryci nie doświadczyliby tak ogromnych emocji.
Czy znacie sekrety waszego pochodzenia? Kim są wasi przodkowie? Ja jestem dzieckiem osób, które nawróciły się do Kościoła i ewangelii. Mój ojciec i matka przystąpili do Kościoła w październiku 1971 roku. W lutym 1972 roku, kiedy ukończyłem 8 lat, zostałem ochrzczony przez mojego ojca. Ten bardzo wierny nawrócony członek Kościoła zaczął badać historię swojej rodziny bardzo wcześnie i dotarł w swojej pracy do wielu tysięcy naszych przodków. Nadal bada historię rodziny, choć ma już 83 lata. Ja dopiero zacząłem odnajdować nazwiska przodków ze strony mojej matki, która zmarła w 1998 roku i, choć duża część pracy jest już wykonana, to jest jeszcze wiele do zrobienia. Moim celem jest widzieć swoje nazwisko na kartach obrzędów świątynnych, kiedy uczęszczam do świątyni, tak często, jak widzę na nich nazwisko ojca lub żony. Jednak żeby odnieść sukces w tym zamierzeniu, muszę skorzystać z pomocy, tak jak osoby występujące w serialu „Sekrety rodzinne gwiazd”. Moja żona — zapalona badaczka genealogii — pomaga mi znajdować nazwiska przodków. Bez jej pomocy moje postępy przebiegałyby o wiele wolniej. Jeśli wasza sytuacja jest podobna, znajdźcie kogoś, kto wam pomoże w tej pracy. Osiągniecie wtedy więcej i zobaczycie, że będziecie w stanie odnaleźć waszych przodków i wykonać za nich pracę świątynną. To cudowne uczucie wykonywać tę pracę. A jeszcze cudowniej jest, kiedy wykonuje się obrzędy za przodków, których się samemu odnalazło lub czytało o nich.
Prezydent Nelson wygłosił wspaniałą mowę w kwietniu 2018 roku na Konferencji Generalnej. Było to przemówienie pod tytułem: Objawienie dla Kościoła, objawienie dla nas. Powiedział w nim coś bardzo interesującego, co ma ogromne znaczenie dla mnie: „Nic nie otwiera niebios w taki sposób, jak mieszanka wzrastającej osobistej czystości, całkowitego posłuszeństwa, szczerej intencji, codziennego napawania się słowami Chrystusa w Księdze Mormona i czasu regularnie poświęcanego świątyni i badaniom historii rodziny”. [Wyróżnienie dodane]. Podążajmy za prorokiem. Przynieśmy nazwiska naszych przodków do świątyni.
W ostatnich dziesięcioleciach zostało wzniesionych wiele świątyń. Jako że ułatwiony jest dostęp do świątyni, niezwykle ważne jest, abyśmy — wy i ja — często do niej uczęszczali. Kiedy służyłem jako prezydent palika, pewnego razu podeszła do mnie pewna wierna członkini Kościoła i powiedziała, że minęło już wiele czasu, odkąd była w świątyni. Miała mieszane uczucia o tym miejscu. Powiedziałem jej, że to nie jest problem. Osobiście znam ludzi, którzy mieli takie same odczucia. Zapytałem, czy zechciałaby pojechać z nami na tydzień z Norwegii do szwedzkiej świątyni w Sztokholmie i uczestniczyć tylko w jednej sesji. „Tylko jednej sesji dziennie?”, zapytała zaskoczona. „Nie”, odpowiedziałem, „Tylko jednej w ogóle! Sama uznasz, który to będzie dzień, kiedy będziesz czuła, że chcesz pójść do świątyni, i weźmiesz udział w jednej sesji tego dnia. W pozostałe dni możesz spacerować wokół świątyni i robić rzeczy, dzięki którym będziesz się czuła blisko Chrystusa”. Tak zrobiła, i to był początek zmiany, jej osobistej i jej relacji ze świątynią.
Kto może wam pomóc w odnalezieniu waszych przodków? Co możecie robić, aby regularnie uczęszczać do świątyni?
„Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”1.