Uroczyste spotkania 2018
Przygoda zwana życiem


2:3

Przygoda zwana życiem

Wieczór ze Starszym Dieterem F. Uchtdorfem

Ogólnoświatowe uroczyste spotkanie dla młodych dorosłych • 14 stycznia 2018 r. • Centrum Konferencyjne

Moi drodzy młodzi przyjaciele, drodzy bracia i siostry, przekazuję wyrazy miłości i błogosławieństwa od Kworum Dwunastu Apostołów.

Tęsknię za Prezydentem Thomasem S. Monsonem. Był moim bezcennym i cenionym przyjacielem, moim nauczycielem i mentorem. Mogę was jednak zapewnić, że sam Pan stoi na czele tego Kościoła, Swojego Kościoła — Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Pan przygotował boski plan, zgodnie z którym Jego Kościół będzie zawsze prowadzony przez proroków, widzących i objawicieli.

Jesteście stale w naszych myślach. Modlimy się za was, kochamy i podziwiamy was.

To, że zebraliście się na całym świecie, że udostępniacie sobie to wydarzenie w internecie i że będziecie to robić — to zaledwie przykład waszych zalet. Dziesiątki tysięcy z was włączyło się w to w niezwykły sposób: od pomagania cierpiącym, do podnoszenia na duchu śpiewem. Jesteście przeznaczeni do dzielenia się dobrą nowiną ewangelii Jezusa Chrystusa poprzez media społecznościowe i na inne sposoby oraz poprzez własny przykład. Dziękuję wam za okazanie gotowości do służenia Bogu i bliźnim.

Jak dobrze jest być z wami dzisiaj i poczuć waszego ducha, waszą siłę, waszą energię. Jestem bardzo wdzięczny za to, że mieliśmy okazję wysłuchać mojej żony. Harriet jest naprawdę światłem mojego życia. Każdy, kto ją zna, kocha ją. Jest osobą, która sprawia, że otaczający ją ludzie czują się lepsi i szczęśliwsi. Z pewnością miała taki wpływ na mnie.

Właśnie świętowaliśmy 55. rocznicę naszego ślubu. Kiedy patrzymy na dwoje naszych dzieci i ich małżonków, na sześcioro naszych wnucząt i ich rodziny oraz na naszych troje prawnucząt, jesteśmy zaskoczeni wielką przygodą, jaką było nasze życie.

Czasy błyskawicznych odpowiedzi

Ciekawa myśl przyszła mi do głowy, kiedy przygotowywałem się do tego spotkania. Tak, to prawda, że czasy mojej młodości są ledwo dostrzegalnym punktem w moim lusterku wstecznym, ale mimo obecnego wieku nadal czuję się młodo. W rzeczywistości większość z nas, dojrzałych wiekiem osób, uważa się za młode osoby, które żyją po prostu od dłuższego czasu.

Starsze pokolenia mają więcej wspólnego z waszym pokoleniem, niż wam się wydaje. Uważam, że różnice pomiędzy dziećmi Ojca Niebieskiego, w tym czy innym wieku, są niewielkie w porównaniu z tym, co je łączy. Na przykład, wielu z was ma pytania na temat Boga i siebie samych — głębokie, fundamentalne pytania, podobne do tych, które zadają sobie starsze od was osoby:

„Czy Bóg naprawdę istnieje? Czy On się o mnie troszczy?”.

„Czy kroczę właściwą ścieżką?”.

„Dlaczego czasami czuję się pusty, przytłoczony, przeoczony lub samotny?”.

„Dlaczego Bóg nie zainterweniował w moim życiu?”

„Dlaczego nie odpowiedział na moją modlitwę?”.

„Dlaczego pozwolił, abym doświadczył tego smutku, choroby czy tragedii?”.

To są pytania, na które bardzo trudno jest udzielić odpowiedzi.

W tych czasach błyskawicznych odpowiedzi — kiedy pozornie absolutna i trudna do zdobycia wiedza wymaga tylko wpisania hasła w wyszukiwarkę Google — czasami denerwujemy się, kiedy odpowiedzi na nasze najbardziej osobiste, ważne i pilne pytania nie przychodzą natychmiast. Wznosimy swoje serca ku niebiosom i wydaje się, że to, co otrzymujemy, to denerwujący, obracający się „kursor oczekiwania”.

Nie lubimy czekać.

Kiedy musimy czekać dłużej niż kilka sekund na odpowiedź wyszukiwarki, przypuszczamy, że połączenie zostało zerwane lub system jest przeciążony. Z powodu frustracji, jaką odczuwamy, czasem zaprzestajemy poszukiwań. Lecz jeśli chodzi o pytania dotyczące wieczności i duszy, musimy być bardziej cierpliwi.

Nie wszystkie odpowiedzi mają tę samą wartość. Odpowiedzi oparte na światowej mądrości lub powszechnej opinii są łatwe do zdobycia, ale szybko tracą swoją wartość wraz z nadejściem nowych teorii lub trendów. Niebiańskie odpowiedzi — wieczne odpowiedzi — są bezcenne. Otrzymanie ich często wymaga poświęcenia, pracy i cierpliwości.

Odpowiedzi te są warte oczekiwania.

Moim celem dzisiaj jest złożenie świadectwa, że Ojciec w Niebie was zna, słyszy i nigdy nie opuści. Jeśli zbliżycie ku Niemu swoje serca i będziecie starać się podążać wytyczoną przez Niego ścieżką, On włączy się w wasze życie i poprowadzi was w tej wspaniałej i ekscytującej przygodzie zwanej życiem.

Łączenie kropek

Jeden z wielkich innowatorów naszych czasów, Steve Jobs, twórca Apple, podzielił się tą myślą: „Kropek nie można połączyć, patrząc do przodu. Można je połączyć, tylko patrząc wstecz. Dlatego trzeba wierzyć, że te kropki jakoś się same połączą w przyszłości”1.

Co on miał przez to na myśli? Być może łatwiej zrozumiecie, jeśli wam to zilustruję. Pod koniec XIX wieku niektórzy artyści, m.in. Georges Seurat i Paul Signac, zaczęli malować według zasad nowego stylu, który później był znany jako neoimpresjonizm. Ich technika polegała na pokrywaniu płócien malarskich drobnymi kolorowymi plamkami. Z bliska zdawało się, że kropki nie łączyły się ze sobą i że były rozmieszczone przypadkowo. Jednakże patrząc na cały obraz, można było dostrzec, jak łączą się one w kolory, a następnie w kształty, aby w końcu ukazać piękny wzór. To, co wcześniej wydawało się przypadkowe, a nawet niezrozumiałe, nabierało sensu. Czasami nasze życie jest jak obraz malowany przez neoimpresjonistę. Kolorowe kropki, które znaczą chwile i wydarzenia, wydają się czasami być odległe od siebie i umieszczone chaotycznie. Nie dostrzegamy w nich żadnego porządku. Nie możemy sobie wyobrazić, że jest w nich jakikolwiek zamysł.

Jednakże, kiedy cofniemy się i spojrzymy na nie z perspektywy wieczności, kiedy spojrzymy na swoje życie w ramie ewangelii Jezusa Chrystusa, dostrzeżemy, w jaki sposób te kropki łączą się ze sobą. Być może nie będziemy mogli od razu dostrzec całego obrazu, ale zobaczymy wystarczająco dużo, aby uwierzyć, że to jest piękne, wspaniałe dzieło. Starając się ufać Bogu i podążając za Jego Synem, Jezusem Chrystusem, pewnego dnia ujrzymy ukończony obraz, i zobaczymy, że nasze kroki prowadziła ręka Boga.

Przekonamy się, że Mistrz Artysta od początku miał pomysł na te przypadkowe kropki. Zdamy sobie sprawę, że rozwinął nasze talenty, przygotował na naszej drodze okazje i możliwości o wiele wspanialsze, niż moglibyśmy sobie wyobrazić lub osiągnąć na własną rękę.

Bez wątpienia dostrzegłem to w swoim życiu.

Moja przygoda zwana życiem

Wielu z was wie, że kiedy byłem chłopcem, moja rodzina była dwukrotnie zmuszona do opuszczenia domu i pozostawienia wszystkiego, co posiadaliśmy. Za każdym razem ludzie mieszkający tam, dokąd uciekaliśmy, wyraźnie uważali nas za „gorszych” od siebie. Mój akcent wskazywał rówieśnikom, że byłem przyjezdnym i stanowił dla nich świetny powód do kpin i śmiechu.

Moi rodzice z trudem zapewniali nam utrzymanie. Moja matka otworzyła małą pralnię, a ja, po szkole, przy pomocy roweru i wózka służyłem jako „specjalista ds. dostaw do domu”.

Trauma i stres związany z naszymi przeprowadzkami spowodowały, że miałem słabe oceny i straciłem jeden pełny rok nauki.

W Niemczech Wschodnich uczyłem się języka rosyjskiego jako drugiego języka. To był dość trudny język, ale podołałem temu. Mieszkając w Niemczech Zachodnich, musiałem uczyć się języka angielskiego.

To wydawało mi się niemożliwe! Uważałem, że moje usta nie są stworzone do wysławiania się po angielsku.

Będąc nastolatkiem, zadurzyłem się w najwspanialszej dziewczynie o pięknych, dużych, brązowych oczach. Niestety, Harriet nie była mną ani trochę zainteresowana. Cokolwiek bym nie robił, nie mogłem zwrócić jej uwagi. Cóż, słyszeliście jej wersję tej historii.

Byłem mało znaczącym, zmagającym się z różnymi trudnościami młodzieńcem, żyjącym w powojennych Niemczech, nie mającym większych szans na sukces w życiu.

Było jednak w moim życiu kilka dobrych rzeczy.

Wiedziałem, że moja rodzina mnie kocha. W szkole i w kościele byli nauczyciele, którzy zawsze zachęcali mnie do tego, abym mierzył wysoko. Wciąż pamiętam, jak pewien młody amerykański misjonarz uczył mnie zasady z pism świętych: „Jeśli Bóg [jest z tobą], któż [jest] przeciwko [tobie]?”2.

Było w tym coś, co wywarło na mnie ogromne wrażenie. Jeśli to prawda, myślałem, to dlaczego miałbym się czegokolwiek bać?

Więc wierzyłem. I ufałem Bogu.

Przez pewien czas chodziłem na praktyki. Jeden z moich nauczycieli rzucił mi wyzwanie, bym podniósł sobie poprzeczkę i poszedł do szkoły wieczorowej studiować inżynierię mechaniczną. Wymagało to ode mnie dużo dodatkowej pracy, ale odkryłem moją wielką pasję, jaką jest lotnictwo! To był szok, kiedy dowiedziałem się, że, aby zostać pilotem, muszę znać angielski. Chciałem jednak być pilotem i w jakiś cudowny sposób moje usta zmieniły się, a język angielski stał się bardziej przystępny.

Z nową motywacją i postanowieniem, by pracować ciężko, z zaufaniem pokładanym w Ojcu Niebieskim, małymi krokami budowałem w sobie pewność, że mogę osiągnąć to, czego pragnę.

Oczywiście nie oznaczało to, że wszystko szło jak po maśle.

Mając 19 lat, pojechałem do San Antonio w Teksasie, aby rozpocząć szkolenie na pilota Sił Powietrznych. W samolocie siedziałem obok mężczyzny, który mówił z silnym teksańskim akcentem. Z przerażeniem uświadomiłem sobie, że angielski, który tak rozpaczliwie przyswajałem, nie jest tym samym językiem, którym mówią w Teksasie!

W szkole pilotów też było ciężko. Był to bardzo wymagający program, w którym każdy rywalizował o to, aby znaleźć się na samym szczycie klasyfikacji. Od razu wiedziałem, że jestem w gorszej sytuacji, bo dla większości moich kolegów angielski był językiem ojczystym.

Moi nauczyciele pilotażu ostrzegali mnie przed kolejnym słabym punktem — spędzałem dużo czasu w kościele. Miejscowi członkowie przyjęli mnie do swojej gminy i do swoich domów, a nawet wspólnymi siłami wybudowaliśmy kaplicę w miasteczku Big Spring. Nauczyciele ostrzegali mnie, że takie zajęcia osłabią moje szanse na wysokie wyniki. Nie zgadzałem się z nimi. Ufałem Bogu i postępowałem najlepiej, jak umiałem.

W końcu nauczyłem się angielskiego (choć nadal nad nim pracuję). Ukończyłem kurs pilotażu (zajmując pierwsze miejsce w klasie). I zostałem pilotem myśliwca, a następnie kapitanem linii lotniczych. A ta piękna, brązowooka dziewczyna z moich snów? Jest tutaj ze mną.

Róbcie małe rzeczy w doskonały sposób

Czy możemy nauczyć się czegoś z tej historii? Myślę, że niejednej rzeczy!

Jedna z nich brzmi: Nie daj się przytłoczyć wielu dużym, trudnym życiowym zadaniom. Jeśli zobowiążecie się do zrobienia „łatwych” rzeczy — „małych” rzeczy, o które prosi was Bóg — i wykonacie je najlepiej jak potraficie, osiągniecie wielkie rzeczy.

Niektóre z tych „małych i łatwych” rzeczy, które powinniście wykonać w doskonały sposób, to: codzienna modlitwa, studiowanie pism świętych, życie zgodnie ze Słowem Mądrości, uczęszczanie do kościoła, szczera modlitwa i płacenie dziesięciny oraz innych ofiar.

Czyńcie te rzeczy nawet, jeśli nie chcecie. Te „ofiary” mogą wydawać się małe, ale są istotne, gdyż „ofiara niesie z sobą łaski niebieskie”3.

W pewnym sensie „małe i proste” ofiary to kropki codzienności, które tworzą dzieło sztuki waszego życia. Możecie jeszcze nie dostrzegać, jak te kropki łączą się ze sobą, ale na razie nie musicie tego widzieć. Po prostu miejcie wiarę wystarczającą na chwilę, w której obecnie żyjecie. Ufajcie Bogu, gdyż „z małych rzeczy [wyniknie] to, co jest wielkie”4.

Ufajcie Bogu

Możecie sobie teraz myśleć: „Tak, Starszy Uchtdorf, miło, że tak mówisz, ale jesteś Apostołem. Ja nim nie jestem. Nie jestem ważny w oczach Boga. Moje modlitwy pozostają bez odpowiedzi. Nie otrzymuję w swoim życiu wskazówek. Jeśli istnieje dla mnie jakiś plan, jest on oszczędniejszą wersją. Jest planem z odrzutu, planem w stylu: ‘masz i ciesz się tym — nie narzekaj’”.

Moi drodzy przyjaciele, zapamiętajcie to, co powiedział Steve Jobs: „Kropek nie można połączyć, patrząc do przodu. Można je połączyć, tylko patrząc wstecz”.

Kiedy byłem w waszym wieku, nie miałem pojęcia, dokąd zaprowadzi mnie życie. Zdecydowanie nie dostrzegałem przede mną żadnych kropek, które by się łączyły.

Pokładałem jednak zaufanie w Bogu. Słuchałem rad, otrzymanych od kochających członków rodziny i mądrych przyjaciół, i z wiarą stawiałem małe kroki, wierząc, że jeśli uczynię w danej chwili to, co w mojej mocy, Bóg zadba o resztę.

I On to zrobił.

Od samego początku widział koniec mojej podróży, choć ja tego nie widziałem.

Znał przyszłość, o której ja nie wiedziałem.

Nawet w trudnych chwilach, kiedy myślałem, że jestem całkiem sam, On był ze mną — teraz to dostrzegam.

W Księdze Przypowieści Salomona znajduje się wspaniała obietnica: „Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie! Pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki!”5.

Nie wierzę, aby na końcu tego zdania był znak zapytania.

Nie, myślę, że tam powinien być wykrzyknik!

Tak więc musicie zadać sobie pytanie: „Czy mogę zebrać w sobie wystarczająco wiary, aby uwierzyć w Boga? Czy jestem gotów zaufać, że On mnie kocha i pragnie poprowadzić mnie moją ścieżką?”.

Możecie całkiem dobrze poradzić sobie na własną rękę w wielu sprawach. Wzywam was jednak, byście uwierzyli, że wasze życie będzie nieskończenie lepsze, jeśli zaufacie Bogu jako przewodnikowi. On wie to, czego wy nie wiecie, i przygotował dla was przyszłość, której nie możecie sobie wyobrazić. Wspaniały Apostoł Paweł oświadczył: „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują”6.

Czy pragniecie, aby wasz Ojciec Niebieski was prowadził, wspierał i błogosławił wam?

Zatem uwierzcie w Niego.

Kochajcie Go.

Szukajcie Go całym swoim sercem.

Chodźcie Jego drogami — co oznacza przestrzeganie przykazań, szanowanie przymierzy, postępowanie zgodnie z naukami proroków i zważanie na podszepty Ducha.

Czyńcie to, a Bóg „pomnoży was tysiąckrotnie i […] wam [po]błogosławi, jak wam powiedział”7.

Odpowiadamy przed Bogiem

Jestem świadomy, że wielu osobom łatwiej jest to powiedzieć, niż zrobić. Zgadzam się, że nie musimy długo szukać, by w dzisiejszym świecie usłyszeć sprzeczne głosy, które umniejszają, a nawet wyśmiewają wiarę w Boga w ogóle, a w naszej religii w szczególności.

Rozbrzmiewają one niezwykle głośno w wyniku niespotykanego wcześniej rozwoju komunikacji.

To jest wasze wyzwanie. Jest to jednak także wasz przywilej.

Jestem przekonany, że znajdziecie środki, aby sobie z nim poradzić na sposób Pana!

Jest to część waszej przygody zwanej życiem. To, jak sobie z tym poradzicie, w dużej mierze wpłynie na waszą przyszłość i na rolę, jaką odegracie w dziele Boga na ziemi.

Jednak to, czego doświadczacie w tym życiu, nie jest aż takie wyjątkowe. Wasze pokolenie nie jest jedynym, którego wiara w Boga była kwestionowana i wyśmiewana. Wydaje się to stanowić część testu, przez który przechodzą wszystkie Boże dzieci w życiu doczesnym.

„Gdybyście byli ze świata”, powiedział Jezus Swoim uczniom, „świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi”8.

Podejmując zobowiązanie do podążania za Zbawicielem, narazicie się na dezaprobatę mieszkańców wielkiego i przestronnego budynku — czasem wyrażaną głośno9. Mogą oni nawet starać się was zastraszać i zawstydzać.

Pamiętajcie jednak, że nie odpowiadacie przed nimi. Odpowiadacie przed Bogiem. Pewnego dnia staniecie przed Nim, aby zdać relację z życia.

On zapyta was, co uczyniliście, aby przezwyciężyć pokusy świata i kroczyć ścieżką prawości. Zapyta, czy podążaliście za Zbawicielem, czy miłowaliście bliźniego, czy usilnie staraliście się pozostać na ścieżce ucznia.

Moi drodzy młodzi przyjaciele, moi drodzy bracia i siostry, nie możecie zmierzać w dwóch kierunkach jednocześnie. Nie możecie otrzymać przekraczających rozumienie błogosławieństw bycia uczniem, zachowując jednocześnie członkostwo w Pierwszym Okręgu Babilonu. Moi drodzy bracia i siostry, teraz jest czas, aby zobowiązać się do podążania ścieżką Chrystusa.

Pewnego dnia wszystkie dzieci Boże będą wiedzieć, co jest właściwe — w tym także te, które obecnie wyśmiewają się z prawdy. Na kolanach wyznawać będą, że Jezus jest Chrystusem, Odkupicielem, Zbawicielem świata10. Będą wiedzieć, że On umarł za nich.

Tego dnia okaże się, że Jego głos jest jedynym głosem, który miał kiedykolwiek znaczenie.

Będziecie wiedzieć z całą pewnością, że jesteście błogosławieni z powodu zachowania wiary, przestrzegania Bożych przykazań, służby bliźnim i budowania Bożego królestwa tu, na ziemi. Moi ukochani przyjaciele, wierzcie, a Bóg będzie z wami. Skłońcie ku Niemu swoje serce, a On poprowadzi was w tej wspaniałej i ekscytującej przygodzie zwanej życiem.

Nie ma to znaczenia

Omawiając kwestię zgody na to, by Bóg kierował naszym życiem, pragnę wyjaśnić jedną rzecz. Być może nie spodoba wam się to, co teraz powiem. Zwróciwszy się do Boga z prośbą o pomoc w podjęciu decyzji — w tym istotnych decyzji — możecie nie otrzymać od Niego jasnej odpowiedzi. Prawda jest taka, że czasami po prostu nie ma dla Pana znaczenia, jaką decyzję podejmiecie, dopóki przestrzegacie podstawowych przymierzy i zasad ewangelii.

Podjęte przez was decyzje mogą nie być tak ważne, jak to, co uczynicie po ich podjęciu.

Na przykład, młoda kobieta i młody mężczyzna mogą zdecydować się na małżeństwo, choć niektórzy członkowie ich rodzin uważają, że nie są idealną parą. Jednakże pokładam w tej parze wielką nadzieję, jeśli po podjęciu decyzji będą ze wszystkich sił umacniać swój związek i polegać na Panu całym sercem i umysłem. Czyniąc systematycznie „małe” rzeczy: traktując siebie z miłością i dobrocią i skupiając się na wzajemnych potrzebach natury emocjonalnej, duchowej i doczesnej, staną się idealną parą.

Zupełnie inny los czeka parę, która uważa, że wybrała „doskonałą” osobę i zakłada, że może teraz spocząć na laurach. Jeśli przestaną chodzić ze sobą na randki, rozmawiać ze sobą na osobności i popadną w egocentryzm i egoizm, będą zmierzać ku uczuciom smutku i żalu.

Ta sama zasada odnosi się do decyzji zawodowych. Pokładam wielką nadzieję w tych, którzy, wybierając mniej prestiżowy zawód, robią wszystko, by znaleźć w swej pracy interesujące ich wyzwania.

Co innego w przypadku osób, które wybierają imponująco brzmiące zawody, ale po drodze tracą wewnętrzny ogień niezbędny do odniesienia sukcesu. Faktem jest, że skuteczne dostosowywanie się do zmian w miejscu pracy będzie jedną z głównych cech, którą wasze pokolenie będzie musiało w sobie rozwinąć, aby poradzić sobie w przyszłości.

W jaki więc sposób Pan pragnie, abyście podejmowali istotne decyzje?

Instrukcje, jakich Pan udzielił Oliverowi Cowdery’emu i Józefowi, bardzo mi pomogły. Pan powiedział: „Musisz to rozpatrzyć w umyśle; potem pytać mnie, czy jest to właściwe”11.

Ojciec Niebieski dał wam mózg i serce. Jeśli Mu zaufacie, On pomoże wam właściwie je wykorzystać podczas podejmowania decyzji.

W wielu przypadkach istnieje więcej niż jedno dobre rozwiązanie. Będąc w podobnej sytuacji, Józef zwrócił się o pomoc do Pana, a On odpowiedział: „Nie ma to dla mnie znaczenia”12.

Lecz Pan od razu dodał: „Tylko bądźcie wierni”13.

Waszym zadaniem jest podjęcie jak najlepszych decyzji w oparciu o dostępne wam informacje, wartości i zasady ewangelii. A potem starajcie się z całych sił odnieść sukces w tym, czego się podejmujecie — i bądźcie wierni.

Czyńcie to, a kropki połączą się w całość.

Być może jesteście rozczarowani tym, że Bóg nie da wam szczegółowego rozkładu podróży przez doczesne życie. Czy jednak naprawdę pragniecie być kierowani na każdym kroku?

Czy naprawdę pragniecie, aby ktoś pomógł wam przejść ten poziom gry na skróty, zanim sami zorientujecie się, o co w niej chodzi? Co to by była za przygoda?

Moi drodzy młodzi przyjaciele, zaledwie raz przystępujecie do tej przygody zwanej życiem. Czy indywidualny instruktaż wraz z ujawnieniem końca tej przygody i odpowiedzią na każde istotne pytania nie odebrałby wam wielkiego poczucia spełnienia i pewności14, jaką pokładacie w Panu i w sobie samych?

Ponieważ Bóg obdarzył was wolnością wyboru, jest wiele kierunków, które możecie obrać, i nadal wieść spełnione życie. Życie doczesne to powieść przygodowa, którą piszecie sami i która nie ma z góry ustalonej treści. Posiadacie przykazania, przymierza, natchnione rady od proroków oraz dar Ducha Świętego. To jest więcej niż wystarczająco, by poprowadzić was ku doczesnemu szczęściu i wiecznej radości. Poza tym nie rozpaczajcie, jeśli podejmiecie decyzje, które są mniej niż doskonałe. W ten sposób się uczycie. To część przygody!

Przygoda z definicji niesie w sobie wyzwania i trudności, ale jeśli pozostaniecie wierni, możecie być pewni szczęśliwego zakończenia. Przypomnijcie sobie Józefa z Egiptu. Pod wieloma względami jego życie było jedną wielką katastrofą. Został sprzedany do niewoli przez swoich braci. Został wtrącony do więzienia za przestępstwo, którego nie popełnił. Pomimo wszystkich straszliwych okoliczności, z którymi musiał się zmierzyć, zachował wiarę. Pokładał ufność w Bogu. Wykazywał się nią w każdej sytuacji. Rok po roku —nawet kiedy wydawało się, że został zapomniany i opuszczony — wierzył. On zawsze skłaniał swe serce ku Bogu. A Bóg pokazał, że jest w stanie zmienić to co negatywne w coś pozytywnego15.

Dzisiaj, blisko 4000 lat później, wciąż czerpiemy natchnienie z historii Józefa.

Wasza przygoda może nie być aż tak dramatyczna, ale będą w niej wzloty i upadki. Dlatego pamiętajcie o przykładzie Józefa: pozostańcie wierni. Wierzcie. Bądźcie uczciwi. Nie bądźcie zgorzkniali. Nie prześladujcie innych. Kochajcie Boga, kochajcie swoich bliźnich. Pokładajcie ufność w Panu, nawet jeśli wszystko zdaje się być niewesołe.

Nie dostrzeżecie tego na samym początku, ale patrząc wstecz, będziecie wiedzieć, że Pan rzeczywiście was prowadził.

Wszystkie kropki połączą się w całość.

Pięć rzeczy wartych zapamiętania

Co chciałbym, byście zapamiętali z dzisiejszego wieczoru?

Po pierwsze, wiedzcie, że odpowiedzi Boga na wasze najgłębsze pytania mogą zająć trochę czasu i mogą przyjść w nieoczekiwany sposób. Odpowiedzi, jakich udziela Bóg, mają wieczną wartość. Warto na nie poczekać.

Po drugie, miejcie trochę wiary. Skłońcie swe serca ku Bogu. Wierzcie w to, że jesteście dla Niego ważni i ufajcie, że dzięki Niemu możecie osiągnąć więcej, niż gdybyście działali na własną rękę. Uczcie się o Nim. Kochajcie Go. Wierzcie w Niego. Stale i szczerze z Nim rozmawiajcie. Słuchajcie Jego głosu.

Po trzecie, kroczcie ścieżką ucznia najlepiej, jak tylko potraficie. Nie czujcie się przytłoczeni. Czyńcie małe rzeczy najlepiej, jak tylko potraficie, a wszystko się ułoży.

Po czwarte, nie pozwólcie, aby zniechęcające głosy odciągnęły was od ścieżki wiary. Pamiętajcie, nie odpowiadacie przed tymi, którzy was krytykują. Odpowiadacie przed swoim Ojcem w Niebie. To Jego wartości się liczą.

Po piąte, podejmujcie najlepsze z możliwych decyzji, postępując zgodnie z podszeptami, które przychodzą do waszego serca i umysłu. Dajcie z siebie wszystko, aby zastosować je w życiu. Miejcie wiarę, a Bóg uświęci wasze szczere wysiłki dla waszego wiecznego dobra16.

Czyńcie to, a wszystko będzie dobrze.

Zostawiam wam — na początku tego nowego roku — moje błogosławieństwo: kiedy gorliwie będziecie starać się poznawać swojego Boga, wasza wiara wzrośnie. Podczas gdy będziecie podążać za Zbawicielem, wzrośnie wasza pewność siebie17. A kiedy będziecie postępować z wiarą i otworzycie swoje serce na Światło Chrystusa, wasza miłość do Boga dojrzeje i wasza zdolność do miłowania bliźniego zostanie udoskonalona.

I wszystko to będzie dla was źródłem szczęścia i radości.

Przyniesie wam to pokój.

A pewnego dnia przyniesie wam wieczną chwałę.

Tego dnia spojrzycie wstecz na tę cenną i ekscytującą przygodę zwaną życiem i zrozumiecie. Dostrzeżecie, że wszystkie kropki połączyły się, tworząc piękny wzór, wspanialszy niż mogliście to sobie wyobrazić. Odczuwając niewypowiedzianą wdzięczność, ujrzycie, że sam Bóg, w Swej wielkiej miłości, łasce i współczuciu, zawsze nad wami czuwał, błogosławił wam i kierował waszymi krokami, kiedy zmierzaliście ścieżką prowadzącą ku Niemu.

O tym świadczę i daję wam błogosławieństwo Apostoła Pana, w święte imię naszego Mistrza, w imię naszego Odkupiciela i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, amen.