Przesłanie od Rady Prezydenta Kościoła
Nauczanie prawdziwej doktryny
Zanim świat został stworzony, toczyła się wojna pomiędzy światłem a ciemnością, pomiędzy dobrem a złem. Bitwa nadal szaleje i wydaje się, że liczba ofiar wciąż wzrasta. Wszyscy mamy członków rodziny, których kochamy, a którzy są nękani przez siły niszczyciela, który chce, aby wszystkie dzieci Boga były nieszczęśliwe. Wielu z nas doświadcza nieprzespanych nocy. Próbujemy pomóc ludziom znajdującym się wokół nas, stojącym w obliczu zagrożenia, przez dodanie im sił naszą cząstką mocy działającej po stronie dobra. Kochamy ich. Ustanawiamy najlepszy przykład, jaki możemy. Błagamy za nimi w modlitwie. Dawno temu mądry prorok udzielił nam rady na temat innej siły, której może czasami nie doceniamy i dlatego korzystamy z niej zbyt rzadko.
Alma był przywódcą ludu, który spotkał się z zagrożeniem ze strony okrutnych wrogów. W obliczu niebezpieczeństwa nie mógł zrobić wszystkiego, dlatego musiał wybierać. Mógł zbudować fortyfikacje, szkolić armie lub zbroić się. Lecz jego jedyną nadzieją na zwycięstwo było uzyskanie pomocy Boga i dlatego wiedział, że jego lud musi odpokutować. Dlatego postanowił spróbować najpierw czegoś duchowego: „I zważywszy, że nauczanie Słowa skłaniało ludzi do sprawiedliwego postępowania i odnosiło większy skutek niż zmuszanie pod groźbą miecza czy jakikolwiek inny sposób, Alma uznał, że winni wypróbować na nich moc słowa Bożego” (Alma 31:5).
Otwarcie umysłów i serc
Słowo Boże jest doktryną nauczaną przez Jezusa Chrystusa i Jego proroków. Alma wiedział, że słowa doktryny mają ogromną moc. Mogą one otwierać umysły ludzi na duchowe rzeczy — niewidoczne dla ludzkich oczu. Mogą też otwierać serca na odczuwanie miłości Boga i miłości do prawdy. Zbawiciel czerpał z obu tych źródeł mocy, aby otworzyć nasze oczy i serca, kiedy w 18. rozdziale Nauk i Przymierzy nauczał Swej doktryny tych, których chciał posłać, aby służyli Mu jako misjonarze. Kiedy będziecie słuchać tych słów, pomyślcie o młodym mężczyźnie z waszej rodziny, który teraz waha się, czy przygotowywać się do misji. Oto jak Mistrz nauczał dwoje Swoich sług i jak wy możecie nauczać Jego doktryny młodego mężczyznę, którego kochacie:
„A teraz, Oliwierze Cowdery, zwracam się do ciebie, a także do Dawida Whitmera, z przykazaniem; bo rozkazuję wszystkim i wszędzie, aby odpokutowali, i mówię do was jako do Pawła, mojego apostoła, bo jesteście powołani do tego samego powołania, co on.
Pomnij, że wielka jest wartość dusz w oczach Boga” (NiP 18:9–10).
Rozpoczął od tego, jak bardzo im ufa. Następnie przyciągnął do Siebie ich serca, mówiąc, jak bardzo Jego Ojciec i On kochają każdą duszę. Później przeszedł do podstaw Swojej doktryny. Opisał, jak wiele mamy powodów, aby Go kochać:
„Oto Pan, twój Odkupiciel, poniósł śmierć w ciele; dlatego cierpiał ból wszystkich ludzi, aby wszyscy ludzie mogli odpokutować i przyjść do Niego.
I powstał z martwych, aby móc przywieść wszystkich ludzi do siebie pod warunkiem pokuty.
I jakże wielka jest Jego radość z duszy, która się nawróciła!” (NiP 18:11–13).
Wyłożywszy doktrynę Swojej misji, aby otworzyć ich serca, daje im Swoje przykazanie: „Przeto powołani jesteście, abyście głosili temu ludowi pokutę” (NiP 18:14).
W końcu otwiera On ich oczy, aby mogli spojrzeć poza zasłonę. Zabiera ich i nas do przedstawionej w wielkim planie zbawienia przyszłej egzystencji, w której możemy się znaleźć. Opowiada nam o wspaniałych związkach, które warte są wszelkich ofiar.
„I choćbyś się trudził przez wszystkie swoje dni głosząc pokutę temu ludowi i przywiódł do mnie zaledwie jedną duszę, jakże wielka będzie twoja radość z nią w królestwie mojego Ojca!
A jeżeli wielka będzie Twoja radość z przyprowadzenia do mnie jednej duszy do królestwa mojego Ojca, jakże wielka będzie twoja radość, gdy przyprowadzisz do mnie wiele dusz!” (NiP 18:15–16).
W tych kilku fragmentach naucza doktryny, aby otworzyć nasze serca na Jego miłość. I naucza doktryny, aby otworzyć nasze oczy, by ujrzeć rzeczywistość duchową, niewidzialną przez tych, którzy nie są oświeceni przez Ducha Prawdy.
W jaki sposób musimy nauczać
Potrzeba otwarcia oczu i serc mówi nam, w jaki sposób musimy nauczać doktryny. Doktryna nabiera mocy, kiedy Duch Święty potwierdza jej prawdziwość. Najlepiej jak potrafimy przygotowujemy osoby, które nauczamy, aby usłyszały ciche podszepty spokojnego, cichego głosu. Wymaga to przynajmniej odrobiny wiary w Jezusa Chrystusa. Wymaga to przynajmniej odrobiny pokory, odrobiny gotowości do podporządkowania się woli Zbawiciela. Osoba, której chcecie pomóc, może mieć niewiele z tych przymiotów, lecz wy możecie zachęcić ją do pragnienia wiary. Co więcej, możecie nabierać pewności o mocy doktryny z pomocą kogoś innego. Prawda może utorować sobie własną drogę. Zwyczajne wysłuchanie słów doktryny może zasiać w sercu nasionko wiary. A nawet maleńkie nasionko wiary w Jezusa Chrystusa przywołuje Ducha.
Mamy większą kontrolę nad własnym przygotowaniem. Napawamy się słowem Bożym zawartym w pismach świętych i studiujemy słowa żyjących proroków. Pościmy i modlimy się, aby zaprosić Ducha do naszego życia i do życia osoby, którą będziemy uczyć.
Jako że potrzebujemy Ducha Świętego, musimy być rozważni i ostrożni, aby nie wykroczyć poza nauczanie prawdziwej doktryny. Duch Święty jest Duchem Prawdy. Ubiegamy się o Jego potwierdzenie prawdy, unikając spekulowania czy osobistej interpretacji. To może być trudne do osiągnięcia. Kochacie osobę, na którą staracie się wpłynąć. Być może ignoruje ona doktrynę, o której wcześniej słyszała. Wtedy pojawia się pokusa, aby spróbować czegoś nowego lub sensacyjnego. Lecz zapraszamy Ducha Świętego, aby był naszym towarzyszem, kiedy uważamy na to, by nauczać jedynie prawdziwej doktryny.
Jednym z najpewniejszych sposobów na uniknięcie nawet zbliżenia się do fałszywej doktryny jest postanowienie, że będziemy nauczać w prosty sposób. Bezpieczeństwo zdobywa się poprzez taką właśnie prostotę i niewiele się przez to traci. Wiemy o tym, ponieważ Zbawiciel powiedział nam, abyśmy nauczali najważniejszej doktryny małe dzieci. Posłuchajcie Jego nakazu: „I znowu, skoro rodzice mają dzieci w Syjonie, lub w jednym z jego zorganizowanych zborów, i nie uczą ich aby rozumiały zasadę pokuty, wiary w Chrystusa Syna Boga żywego, i chrztu, i nadania Ducha Świętego przez nałożenie rąk, gdy mają osiem lat, grzech ten spadnie na głowy rodziców” (NiP 68:25).
Możemy uczyć nawet dziecko, aby zrozumiało doktrynę Jezusa Chrystusa. Jest zatem możliwe, by z Bożą pomocą nauczać doktryny zbawienia w prosty sposób.
Rozpocznijcie wcześnie
Największe możliwości mamy podczas nauczania młodych ludzi. Najlepiej rozpocząć nauczanie wcześnie, kiedy dzieci są jeszcze odporne na pokusy ich śmiertelnego wroga i na długo zanim słowa prawdy będą mogły mieć trudność z przedarciem się przez hałas ich osobistych zmagań.
Mądry rodzic nigdy nie przepuści szansy na zebranie dzieci razem, by uczyły się doktryny Jezusa Chrystusa. Takie chwile pojawiają się bardzo rzadko w porównaniu z częstotliwością wysiłków wroga. Na każdą godzinę działania mocy doktryny, która jest wprowadzona w życie dziecka, mogą przypadać setki godzin zawierających przesłania i obrazy zaprzeczające lub ignorujące prawdy zbawienia.
Pytanie nie powinno dotyczyć tego, czy jesteśmy zbyt zmęczeni, by przygotować się do nauczania doktryny ani tego, czy byłoby lepiej zbliżyć się do dziecka jedynie przez zabawę, albo czy dziecko zaczyna myśleć, że nauczamy je zbyt wiele. Pytanie musi brzmieć: „Otrzymawszy tak mało czasu i tak niewiele sposobności, jakich słów doktryny mam użyć, aby umocnić je przed atakami na ich wiarę, które z pewnością nadejdą?” Słowa, jakie dzisiaj wypowiecie, mogą być tymi, które zapamiętają. A dzień dzisiejszy wkrótce przeminie.
Mijają lata, my nauczamy doktryny najlepiej, jak potrafimy, a niektórzy nadal nie reagują. Tkwi w tym pewien smutek. Istnieje jednak nadzieja w odniesieniu do rodzin zapisana w pismach świętych. Pomyślcie o Almie młodszym i Enosie. W chwilach kryzysu wspominali słowa swych ojców, słowa doktryny Jezusa Chrystusa (zob. Enos 1:1–4; Alma 36:16–19). Ona ich wybawiła. Wasze nauki o tej świętej doktrynie będą przez nich zapamiętane.
Trwałe skutki nauczania
Do waszych umysłów mogą zakraść się dwie wątpliwości. Być może, zastanawiacie się, czy na tyle dobrze znacie doktrynę, by jej nauczać. A jeśli już próbowaliście nauczać, może zastanawiacie się, dlaczego nie widzicie zbyt wielu dobrych efektów.
W mojej rodzinie powtarza się historię o pewnej młodej kobiecie, która miała na tyle odwagi, by rozpocząć nauczanie doktryny w czasie, kiedy sama była nawrócona od niedawna i miała niezbyt rozległe wykształcenie. Fakt, że skutki jej nauczania nie mają końca, daje mi cierpliwość, aby czekać na owoce moich własnych wysiłków.
Mary Bommeli była moją prababcią. Nigdy jej nie spotkałem. Jej wnuczka słyszała, jak opowiadała tę historię i zapisała ją.
Mary urodziła się w 1830 roku. Misjonarze nauczali jej rodzinę w Szwajcarii, kiedy miała 24 lata. Nadal mieszkała w domu rodzinnym, tkała i sprzedawała materiał, aby pomóc w utrzymaniu rodziny na małej farmie. Kiedy usłyszeli o doktrynie przywróconej ewangelii Jezusa Chrystusa, wiedzieli, że jest prawdziwa. Zostali ochrzczeni. Bracia Mary zostali powołani na misje, nie mając tobołka ni szeląga. Reszta rodziny sprzedała swój dobytek, by udać się do Ameryki i zgromadzić się ze Świętymi.
Nie mieli jednak tylu pieniędzy, by wszyscy mogli tam się wybrać. Mary zaoferowała, że zostanie, ponieważ uważała, że będzie w stanie zarobić na tkaniu wystarczającą sumę pieniędzy, by zapewnić sobie byt i zaoszczędzić na podróż. Wyruszyła do Berlina, do domu pewnej kobiety, która zatrudniła ją do tkania materiału na ubrania dla całej rodziny. Mieszkała w pokoju dla służby, a krosno ustawione było w części mieszkalnej domu.
W tym czasie w Berlinie nauczanie doktryny Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich było sprzeczne z prawem. Mary nie potrafiła jednak zachować dobrej nowiny tylko dla siebie. Pani domu oraz jej przyjaciółki zbierały się wokół krosna, aby wysłuchać nauk dziewczyny ze Szwajcarii. Opowiadała o tym, jak Józefowi Smithowi ukazał się Ojciec Niebieski i Jezus Chrystus, o wizytach aniołów i o Księdze Mormona. Kiedy doszła do opowieści Almy, nauczała doktryny Zmartwychwstania.
To spowodowało problemy podczas tkania. W owych czasach umierało wiele małych dzieci. Kobiety zgromadzone wokół krosna utraciły swoje dzieci — niektóre z nich nawet kilkoro. Kiedy Mary nauczała prawdy mówiącej, że małe dzieci będą dziedzicami królestwa celestialnego, i że te kobiety będą mogły znów być z nimi, ze Zbawicielem i naszym Ojcem Niebieskim, po twarzach tych kobiet popłynęły łzy. Mary również płakała. Wszystkie te łzy spadały i moczyły materiał, tkany przez Mary.
Nauki Mary wywołały poważniejszy problem. Mimo że Mary błagała kobiety, by nie rozmawiały z nikim o tym, co im powiedziała, one mówiły o tym. Dzieliły się radosną doktryną ze swymi przyjaciółmi. Pewnej nocy rozległo się pukanie do drzwi. Była to policja. Zabrano Mary do więzienia. Po drodze zapytała policjanta o nazwisko sędziego, przed którym miała być postawiona następnego ranka. Zapytała, czy ma rodzinę. Zapytała, czy jest dobrym ojcem i dobrym mężem. Policjant uśmiechał się, kiedy opisywał sędziego jako człowieka troszczącego się tylko o sprawy doczesne.
W więzieniu Mary poprosiła o ołówek i papier. Napisała list do sędziego. Napisała o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, jak to opisano w Księdze Mormona, o świecie duchów i o tym, jak długo sędzia będzie musiał zastanawiać się i rozmyślać nad swym życiem, zanim stanie przed sądem ostatecznym. Napisała, że wie, iż ma wiele do odpokutowania za to, co złamało serca członków jego rodziny i przyniosło mu wielki smutek. Pisała przez całą noc. Rankiem poprosiła policjanta, aby zaniósł list sędziemu. Uczynił to.
Później policjant został wezwany przez sędziego, do jego biura. Napisany przez Mary list był niezbitym dowodem na to, że nauczała ewangelii i złamała prawo. Niemniej nie minęło wiele czasu, jak policjant powrócił do celi Mary. Powiedział jej, że oddalono wszystkie zarzuty i że może odejść. Nauczana przez nią doktryna przywróconej ewangelii Jezusa Chrystusa otworzyła oczy i serca na tyle, by wtrącono ją do więzienia. A doktryna pokuty, którą przedstawiła sędziemu, spowodowała jej wypuszczenie1.
Kształtowanie swoich potomków
Nauka Mary Bommeli poruszyła więcej osób, nie tylko zgromadzone wokół krosna kobiety czy sędziego. Mój ojciec, jej wnuk, rozmawiał ze mną nocami, kiedy był bliski śmierci. Mówił mi o radosnych spotkaniach, które będą miały miejsce w świecie duchów. Niemal byłem w stanie dostrzec jasne światło i uśmiechy w tym rajskim miejscu, kiedy mówił o nim z taką pewnością.
W pewnej chwili zapytałem go, czy ma jeszcze coś do odpokutowania. Uśmiechnął się. Po cichu zachichotał, kiedy powiedział: „Nie, Hal, odpokutowuję na bieżąco”. Doktryna raju, której nauczała Mary Bommeli zgromadzone kobiety, była czymś realnym dla jej wnuka. I nawet doktryna, której Mary nauczała sędziego, na dobre ukształtowała życie mojego ojca. Nauczaniu Mary Bommeli nie będzie końca. Zapis jej słów prześle prawdziwą doktrynę tym pokoleniom jej rodziny, które jeszcze się nie narodziły. Ponieważ wierzyła, że nawet osoba nowo nawrócona zna doktrynę na tyle, by jej nauczać, umysły i serca jej potomków otworzą się i zostaną oni wzmocnieni w bitwie.
Wasi potomkowie będą nauczać doktryny siebie nawzajem, ponieważ wy jej nauczaliście. Doktryna może uczynić więcej, niż otworzyć umysły na sprawy duchowe i serca na miłość Boga. Kiedy doktryna przynosi radość i pokój, posiada również moc otwarcia ust. Podobnie jak kobiety w Berlinie wasi potomkowie nie będą w stanie zatrzymać dobrej nowiny tylko dla siebie.
Jestem wdzięczny za to, że żyję w czasach, kiedy my i nasze rodziny posiadamy pełnię przywróconej ewangelii. Jestem wdzięczny za misję miłości, jaką niósł nam Zbawiciel, i za słowa życia, które nam dał. Modlę się, abyśmy mogli się dzielić tymi słowami z tymi, których miłujemy. Świadczę, że Bóg nasz Ojciec żyje i kocha wszystkie Swoje dzieci. Jezus Chrystus jest Jego Jednorodzonym Synem w ciele i jest naszym Zbawicielem. Wiem, że zmartwychwstał i wiem, że możemy być oczyszczeni poprzez posłuszeństwo prawom i obrzędom ewangelii Jezusa Chrystusa.