Rozdział 13
Nasza rola w dzieleniu się ewangelią
Możemy na wiele sposobów uczestniczyć w tej doniosłej pracy dzielenia się przywróconą ewangelią Jezusa Chrystusa.
Z życia George’a Alberta Smitha
Poza niemal 48 latami służby jako przedstawiciel Władz Naczelnych, George Albert Smith służył na trzech pełnoetatowych misjach na rzecz Kościoła, w tym przez dwa lata jako prezydent Misji Europejskiej. Zachęcał członków Kościoła do tego, aby przygotowywali się duchowo do pełnoetatowej służby misjonarskiej i aby przyjmowali powołania do niej, kiedy je otrzymują. Lecz nauczał ich również, że nie potrzebują oficjalnego powołania na misję, aby głosić ewangelię. George Albert Smith był misjonarzem przez całe swoje życie i często przypominał członkom Kościoła o wielu okazjach, jakie mają, aby dzielić się ewangelią ze swoimi sąsiadami i przyjaciółmi, a także zachęcał ich do bycia przykładnymi uczniami Chrystusa.
Służba Prezydenta Smitha w Misji Europejskiej rozpoczęła się wkrótce po zakończeniu I Wojny Światowej. Ze względu na wojnę, liczba misjonarzy w tej misji została drastycznie zmniejszona, a wysiłki zmierzające do jej zwiększenia spełzły na niczym, ponieważ misjonarzom odmówiono wiz. Na dodatek wrogowie Kościoła rozpowszechniali fałszywe historie na temat Świętych w Dniach Ostatnich, tworząc trudne do pokonania uprzedzenia. Pomimo tych ograniczeń Prezydent Smith był pewien, że ze względu na przykład ustanowiony przez wiernych Świętych w Dniach Ostatnich praca będzie postępować naprzód. Zauważył, że w miarę, jak Kościół staje się bardziej znany, „jego członkowie są cenieni za swe zalety”, a „krytycy szybko rezygnują ze swoich nieuzasadnionych uprzedzeń, wchodząc w bezpośredni kontakt ze Świętymi w Dniach Ostatnich w ich codziennym życiu. […] Wtedy osądzą nas po naszych owocach, na podstawie własnych obserwacji, a przekazywanie informacji na ten temat może przynieść tylko korzystne dla nas skutki”1.
Krótko po rozpoczęciu swojej służby jako prezydent misji, napisał do członków Kościoła w Europie, tymi słowy przypominając im o ich obowiązkach dzielenia się ewangelią i wspierania rozwoju tego dzieła:
„Wykorzystajmy wspólnie okazję do pracy, póki jest jeszcze czas, mając pełną ufność, że Pan skłoni ku ewangelii serca wszystkich godnych ludzi, którzy ją zrozumieją. Rozpowszechniajmy nauki Mistrza dla doczesnego, jak i duchowego zbawienia dobrych ludzi mieszkających w Wielkiej Brytanii i innych krajach należących do misji europejskiej”2.
Kilka miesięcy później napisał: „Każdy członek Kościoła powinien znajdować radość w nauczaniu prawdy. Każdy z nas powinien każdego dnia robić coś, aby nieść światło naszym bliźnim. Każdy z nich jest cenny w oczach naszego Ojca Niebieskiego, który adekwatnie wynagradza nas za ich uświadamianie. Nasza odpowiedzialność nie może zostać przerzucona na barki innych”3.
Po powrocie z Europy w 1921 roku, George Albert Smith podczas konferencji generalnej zakomunikował: „Uprzedzenia wobec nas, jakie istniały w przeszłości, w dużej mierze ustały, a setki i tysiące mężczyzn i kobiet zostało powiadomionych o dziele, jakie wykonujemy”. Następnie namawiał Świętych do ciągłego szukania możliwości dzielenia się ewangelią z innymi: „Nasz problem polega na znalezieniu sposobu, w jaki moglibyśmy przedstawić wszystkim ludziom ewangelię naszego Pana. To jest nasz problem i z boską pomocą uda nam się znaleźć sposób, by go rozwiązać. Naszym obowiązkiem jest dowiedzieć się, czy nie ma innych środków, za pomocą których możemy zrobić coś więcej, niż robiliśmy do tej pory, aby spełnić wymagania naszego Ojca Niebieskiego”4. [Zob.: propozycja 1. na str. 150].
Nauki George’a Alberta Smitha
Na każdym członku Kościoła spoczywa obowiązek dzielenia się ewangelią.
Czuję ogromną wdzięczność za przywileje, jakie mam w Kościele Jezusa Chrystusa, za swoją przyjaźń z mężczyznami i kobietami tego i innych kościołów. Jestem wdzięczny, że posiadam zastępy przyjaciół w różnych kościołach tego świata, rozproszonych w różnych miejscach. Jestem wdzięczny za te przyjaźnie, ale nie będę się czuł usatysfakcjonowany, dopóki nie będę mógł podzielić się z nimi tym, czego jeszcze nie otrzymali5.
Wysyłamy misjonarzy do narodów tej ziemi, aby głosili Ewangelię, jak została objawiona w tych ostatnich dniach. Lecz to nie jest nasz jedyny obowiązek. Wszędzie wokół nas, są setki, tysiące wybranych synów i córek naszego Ojca Niebieskiego. Żyją pośród nas, zaprzyjaźniamy się z nimi, ale nie nauczamy ich w wystarczającym stopniu Ewangelii, która, jak wiemy, jest mocą Bożą ku zbawieniu. Rada Prezydenta Kościoła robi wszystko, co jest w jej mocy, poświęca swój czas w ciągu dnia, a często pracuje na rzecz Kościoła do późnych godzin nocnych. Bracia, którzy z nią współpracują, hojnie użyczają swój czas, podróżując i nauczając Świętych w Dniach Ostatnich i niosąc Ewangelię dzieciom naszego Ojca. Prezydenci palików, wyżsi doradcy, biskupi w okręgach i ich asystenci, pracują nieustannie, aby błogosławić ludzi, a ich nagroda jest pewna. Czy jednak robimy wszystko, co powinniśmy, aby, kiedy staniemy przed sędziowskim tronem naszego Ojca Niebieskiego, powiedział On, że dopełniliśmy wszystkich obowiązków względem naszych bliźnich, Jego dzieci?6
W jednym z pierwszych objawień […] w Naukach i Przymierzach czytamy następujące słowa:
„Oto wkrótce pojawi się wśród dzieci ludzkich wspaniałe dzieło; […]
Bowiem jeśli pragniecie służyć Bogu, jesteście powołani do pracy”. [NiP 4:1, 3]
Nie jest konieczne powołanie do służby na polu misyjnym, żeby głosić prawdę. Zacznijcie od kogoś, kto mieszka blisko was; wzbudźcie jego zaufanie, zyskajcie jego miłość przez wzgląd na waszą prawość, a wasza praca misjonarska już się zacznie.
„Oto pole dojrzało już do zbioru”. [NiP 4:4]7.
Obowiązek rozpowszechniania prawdy nie należy do nikogo innego; na was i na mnie spoczywa odpowiedzialność dopilnowania, aby dzieci ludzkie były nauczane ewangelii Jezusa Chrystusa w czystej formie. Czy ta myśl nie napawa was wdzięcznością?8
Przed każdym z nas stoi wielka szansa. Chciałbym podkreślić, jak wielkie znaczenie ma indywidualna praca misjonarska każdego z nas pośród naszych bliźnich. Jeśli dołożymy wszelkich starań, będziemy zdziwieni, ile osób będzie zainteresowanych. Ludzie będą nam nie tylko wdzięczni za przywiedzenie ich do prawdy, za otworzenie im oczu na dobrodziejstwa i błogosławieństwa, jakie przygotował nasz Ojciec Niebieski, ale będą nas kochać i będą nam wdzięczni przez całą wieczność.
Jest tak wiele darów, którymi Pan nas obdarzył, a których nie otrzymali jeszcze inni ludzie. Z pewnością nie będziemy samolubni. W naszych sercach powinno być pragnienie dzielenia się z każdą duszą, kiedy tylko jest to możliwie, radosnymi prawdami ewangelii Jezusa Chrystusa9.
Tak więc, nie bądźmy zbyt bojaźliwi, kiedy podążamy naprzód, wywierając wpływ na swoich sąsiadów i przyjaciół. Nie musimy drażnić ludzi, ale pozwólmy im odczuć i zrozumieć, że jesteśmy zainteresowani nie uczynieniem ich członkami Kościoła dla samego członkostwa — ale przyprowadzeniem ich do Kościoła, aby mogli cieszyć się tymi samymi błogosławieństwami, co my10. [Zob.: propozycja 2. na str. 150].
Jeśli wiedziemy przykładne życie, nasz wpływ może zachęcić innych do poznania ewangelii.
Pamiętajcie, wszyscy mamy obowiązki. Nie musimy otrzymywać konkretnego powołania. Gdziekolwiek mieszkamy, możemy emanować pokojem, miłością i szczęściem, tak żeby ludzie zrozumieli ewangelię i zostali włączeni do stada11.
Zaledwie kilka dni temu jedna z naszych sióstr, będąca z wizytą na wschodzie Stanów Zjednoczonych, rozmawiając z wykształconym człowiekiem, usłyszała: „Nie mam takiej wiary jak pani, ale chciałbym ją mieć. To coś pięknego”. Tak jest z wieloma dziećmi naszego Ojca, które, dostrzegając naturę tego dzieła, obserwując czyny mężczyzn i kobiet, którzy przyjęli prawdę, są pełni podziwu wobec tego, co można osiągnąć, wobec spokoju i szczęścia, które towarzyszy szczeremu wyznawcy; oni również pragną mieć w tym udział; mogliby, gdyby mieli wiarę12.
Wielokrotnie zauważyłem, i, jak sądzę, potwierdzą to ci z was, którzy posiadają doświadczenie misjonarskie, że każdy dobry mężczyzna czy kobieta, którzy przychodzą do tego Kościoła, będąc pod wpływem wiernych członków Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, nie mogą powstrzymać się od wyrażenia swojego podziwu wobec tego, co zaobserwowali, będąc w naszym otoczeniu. Kiedy nas opuszczają, czasami jest inaczej, ale podczas gdy są w kręgu wpływu, który pochodzi od Pana, a który roztaczają Jego słudzy, zwykle chcą wyrazić swą aprobatę wobec tego, co tutaj zobaczyli i poczuli13.
Przeciwnik dokłada wszelkich starań, aby powstrzymać rozpowszechnianie prawd ewangelii. I jest to waszym i moim obowiązkiem, by taktownie, z wiarą i braterską miłością, pokonać uprzedzenia, które przeciwnik zasiał w sercach dzieci naszego Ojca, by zerwać z pozorami, które istnieją czasem w umysłach dobrych mężczyzn i kobiet oraz nauczać ich ewangelii naszego Pana, która jest mocą Bożą ku zbawieniu wszystkich tych, co w nią wierzą i przestrzegają jej zasad14.
Myślę, że ta wspaniała organizacja, do której należymy, powinna być w stanie ustanawiać taki przykład, aby ludzie spoza naszego Kościoła, mieszkający w naszym sąsiedztwie, widząc nasze dobre czyny, byli skłonni chwalić imię naszego Ojca Niebieskiego. Takie są moje uczucia w odniesieniu do tej kwestii. Jedyne co musimy robić, to dawać przykład, być dobrymi mężczyznami i kobietami, a oni to zauważą. Być może wtedy dadzą nam szansę, by nauczać ich tego, o czym nie wiedzą15.
Kiedy my, jako członkowie Kościoła, przestrzegamy przykazań Boga, jeżeli przykładamy należytą wagę do prawdy, kiedy nasze życie jest dostosowane do piękna jej nauk tak, że nasi bliźni, obserwując nasze zachowanie, będą skłonni do szukania prawdy, wtedy wykonujemy wspaniałą pracę misjonarską16. [Zob.: propozycja 3. na str. 150].
Bierzemy udział w pracy misjonarskiej, pomagając w przygotowaniu przyszłych misjonarzy oraz wspierając ich podczas misji.
Naszą misją jest nie tylko nauczanie Ewangelii Jezusa Chrystusa, lecz naszą misją jest wysyłanie w świat naszych synów i córek, kiedy od czasu do czasu są powoływani, by trudzić się w służbie Kościoła. Kiedy wyruszają, powinni być już tak wyszkoleni, by byli nieugięci wobec pokus przeciwnika; powinni być tak czyści, cnotliwi i prawi w swoim życiu, jak to tylko możliwe, a wtedy sama ich obecność będzie wywierać wpływ, który będzie odczuwalny przez napotykanych ludzi. Duch Boży nie przebywa w zbezczeszczonych świątyniach, ale przebywa z tymi, którzy pozostają czyści i łagodni.
Dlatego [wychowujmy] naszych chłopców i dziewczynki pod natchnieniem Ducha Bożego17.
Nie pozwólcie, żeby wasze dzieci dorastały, będąc pozbawione nauczania zasad ewangelii Jezusa Chrystusa. Nie czekajcie, aż zostaną wysłani w pole misyjne, aby dopiero wtedy poznali znaczenie ewangelii. Pamiętam, że kiedy służyłem [jako misjonarz] na południu Stanów Zjednoczonych pięćdziesiąt pięć czy sześćdziesiąt lat temu, mężczyzna pochodzący z dużej rodziny powiedział: „Nie wiem, co mam mówić. Nie wiem, co mam powiedzieć tym ludziom”.
„Jak to? — odparł jeden z braci — nauczaj ich Biblii. Pójdź po swoją Biblię i otwórz ją na I Księdze Mojżeszowej”. „Nie wiem, gdzie jest w Biblii Księga Mojżeszowa” — powiedział, mimo że był wychowany w domu Świętych w Dniach Ostatnich i miał nieść przesłanie życia i zbawienia tym ludziom na Południu [Stanów Zjednoczonych]. Jednakże, nie minęło dużo czasu, zanim doznał przemiany. Otrzymał świadectwo na temat prawdy poprzez studiowanie i modlitwę, i wiedział, że tutaj jest ewangelia; stawał twarzą w twarz z ludźmi i swobodnie dzielił się świadectwem o tym, że ewangelia Jezusa Chrystusa jest prawdziwa18.
Byłem przejęty ważnością przygotowania misjonarzy do pracy. Nie wystarczy, że chłopiec, ze względu na swoje zaufanie do rodziców, wyraża jedynie pragnienie spełnienia ich woli pójścia w świat i głoszenia ewangelii; nie wystarczy, że przyjmuje powołanie do służby misjonarskiej, które nasz Ojciec Niebieski od czasu do czasu daje poprzez swoje sługi; konieczne jest również, aby był zdatny do tej pracy, badał pisma święte i poznawał wolę Pana względem niego. Ważne jest, aby nasi synowie i córki byli zakorzenieni w swojej wierze i wiedzieli, tak jak wiedzą ich rodzice, że to jest dzieło naszego Ojca. […]
Tuzin mężczyzn nadających się do pracy w polu misyjnym jest więcej wart niż setka mężczyzn nie znających prawdy, którzy sami muszą być nauczani, zanim będą w stanie wyjaśnić ją innym.
To jest dzieło naszego Ojca i nie można go bagatelizować. To dla nas sprawa najwyższej wagi. Dążmy […] do zakorzenienia wiary w sercach naszych dzieci, aby chętnie przyjmowały każde powołanie i mówiły do siebie w głębi duszy: „Jestem gotów pójść, dokądkolwiek mój Ojciec Niebieski zechce mnie wysłać”19. [Zob.: propozycja 4. na str. 150].
Poproszono nas, abyśmy wysyłali naszych synów i córki na misję. […] Czuję radość, widząc, jak mężczyźni i kobiety gromadzą oszczędności i czynią plany, aby ich dzieci mogły pójść w świat. W ciągu ostatnich kilku tygodni pewien młody mężczyzna […] wyjechał na misję, a jego dwie siostry […] wysyłają mu część swych niewielkich zarobków, aby mógł cieszyć się błogosławieństwami służby misyjnej. Jako pierwszy ze swojej wielodzietnej rodziny pojechał na misję, by szerzyć prawdę. […] Znam radość, jaka będzie udziałem tych dwóch szlachetnych kobiet, które mają na tyle wiary, by oddać swoje środki bratu, aby mógł służyć Panu na polu misyjnym. Otrzymają błogosławieństwa, które płyną z nauczania Ewangelii, na tyle, na ile możliwe jest otrzymanie ich bez osobistej służby20.
Myślę […] o naszych przedstawicielach na polu misyjnym, rozproszonych w różnych częściach tego kraju i w niektórych obcych krajach. Módlcie się za nich, bracia i siostry. Potrzebują pomocy Pana i potrzebują naszej wiary i modlitw. Piszcie do nich, dodawajcie im otuchy, aby wiedzieli, kiedy otrzymają list z domu, że pamiętacie o nich przez cały czas21.
Bierzemy udział w pracy misjonarskiej poprzez przygotowanie się do własnej służby misjonarskiej.
Nie upłynie dużo czasu, zanim będzie istnieć potrzeba, aby zdolni mężczyźni i kobiety tego Kościoła nauczali prawdy w tych częściach świata, w których do tej pory możliwość naszej służby była wykluczona. A jeśli mamy mieć wieczną radość w królestwie naszego Ojca z ludźmi, których towarzystwem jesteśmy tutaj pobłogosławieni, bądźmy bezinteresowni w naszym życiu — przygotujmy się do pracy, pójdźmy w świat, głosząc prawdę, kiedy tylko nadarzy się ku temu okazja i stańmy się instrumentem w rękach naszego Ojca w przyprowadzeniu Jego dzieci z powrotem do Niego, nauczając je piękna Ewangelii22.
Zaledwie parę lat temu wielu moich przyjaciół było zamożnych, mieli to, co jest potrzebne do życia i wiele rzeczy luksusowych, lecz kiedy napomknięto, że mogliby pojechać na misję, niektórzy z nich mówili: „Nie mogę zostawić moich interesów, nie utrzymam się, jeśli wyjadę i zostawię to, co tutaj mam”. Jednak ich firmy upadły i już ich nie mieli. To, bez czego, jak sądzili, nie mogli się obyć, znalazło się poza ich kontrolą i wielu z tych ludzi byłoby szczęśliwszymi, gdyby mogli cofnąć czas o dziesięć lat. A gdyby właśnie wtedy zostali powołani do służby Panu, mogliby powiedzieć: „Jakoś poukładam swoje sprawy. Jestem szczęśliwy, że dano mi możliwość bycia sługą życia i zbawienia”.
[…] Rozważcie nasze sposobności i przywileje, by móc gościć w domach szlachetnych ludzi tego świata i nauczać ich Ewangelii Jezusa Chrystusa; pomyślcie, czym jest goszczenie u ludzi, którzy nie posiadają boskiego upoważnienia, i nauczanie ich planu zbawienia oraz objaśnianie im tego, w jaki sposób oni również mogą cieszyć się błogosławieństwami posiadania boskiego upoważnienia, jakimi wy się cieszycie.
Czuję, że niektórzy z nas są samolubni. Tak bardzo cieszą nas nasze błogosławieństwa, czerpiemy taką radość z wygód życia i z towarzystwa najlepszych mężczyzn i kobiet, jakich można znaleźć na tym świecie, że zapominamy o naszym obowiązku wobec innych. Jakże moglibyśmy być szczęśliwi, gdybyśmy bardziej starali się wywierać dobry wpływ na świat, służąc tym, którzy jeszcze nie zrozumieli Ewangelii naszego Pana.
Wielu z nas jest u kresu wieku średniego, wielu z nas kończy swoją karierę zawodową. Kościół potrzebuje misjonarzy na polu misyjnym — ludzi, którzy rozumieją Ewangelię i którzy są gotowi oddać za nią swoje życie, jeśli zajdzie taka potrzeba. I kiedy mówię, że potrzebujemy misjonarzy, mam na myśli to, że potrzebuje ich świat23.
Nasze pole misyjne znajduje się tuż przed nami. Synowie i córki naszego Ojca potrzebują nas. […] W tym Kościele są tysiące mężczyzn i kobiet zdolnych do nauczania ewangelii, którzy mogą doskonalić swe zdolności, wykonując obowiązki na polu misyjnym. Zostaną pobłogosławieni środkami, które wystarczą im, by wykonywać pracę, jaką Pan nam wyznaczył24.
Teraz, kiedy pokonane zostały bariery wzniesione, aby przeciwdziałać głoszeniu ewangelii, i kiedy usłyszycie głos Pana dochodzący poprzez Jego sługi, który nawołuje, abyśmy „poszli w świat i nauczali ewangelii”, nie róbcie tego, co zrobił Jonasz — nie próbujcie się ukryć czy uciekać od swoich obowiązków; nie usprawiedliwiajcie się tym, że nie macie potrzebnych środków; nie pozwólcie, aby błahe sprawy przesłoniły waszą wizję życia wiecznego w obecności naszego Ojca w Niebie, która może być naszym udziałem jedynie poprzez wiarę i oddanie Jego sprawie. Niech każdy doprowadzi do porządku swój dom; niech każdy mężczyzna dzierżący kapłaństwo doprowadzi do porządku samego siebie, a gdy przyjdzie powołanie od sług Pana, by pójść w świat i nauczać prawdy, ostrzegając dzieci ludzkie, czego wymaga nasz Ojciec, niech nikt nie zasłania się żadną błahostką, żeby nie został pochłonięty — jeśli nie przez wieloryba to przez błahe rzeczy tego świata. [Zob. Ks. Jonasza 1:1–17]25.
To nie jest łatwe zadanie; zostanie wysłanym w świat i pozostawienie bliskich nie należy, być może, do przyjemności, ale mówię wam, że ci, którzy są wierni i wypełniają nałożony na nich obowiązek, otrzymają szczęście i pokój, które przewyższają wszelkie zrozumienie; i będą przygotowani tak, że w odpowiednim czasie, kiedy praca w tym życiu dobiegnie końca, staną w obecności swego Stwórcy i zostaną przez Niego przyjęci ze względu na to, czego dokonali26.
Modlę się, aby Jego Duch rozszerzał Swój wpływ na cały [Kościół], abyśmy mieli w sercach miłość do dzieci naszego Ojca; abyśmy rozumieli ważność naszej misji w świecie, mając w rękach coś, co nie należy do nas, lecz jedynie to, co zostało nam powierzone; abyśmy nie zapominali o tym bezcennym darze, bezcennym przywileju, znajdującym się w zasięgu naszych rąk, którym jest nauczanie ewangelii i niesienie zbawienia duszom dzieci ludzkich27. [Zob.: propozycja 5. na str. 151].
Propozycje dotyczące studiowania i nauczania
Podczas studiowania tego rozdziału lub przygotowywania lekcji rozważ poniższe zagadnienia. Dodatkową pomoc znajdziesz na stronach V–VII.
-
Rozważ słowa Prezydenta Smitha ujęte w podrozdziale „Z życia George’a Alberta Smitha” (str. 139–141). Dlaczego według ciebie był on tak optymistycznie nastawiony względem pracy misjonarskiej w Europie pomimo przeciwności, z jakimi się zmagał? Jak jego przykład może pomóc tobie, kiedy członkowie twojej rodziny lub przyjaciele odrzucają twoje zaproszenie do poznania ewangelii?
-
Przejrzyj pierwszy podrozdział nauk (str. 142–143). Jakie sposoby uznajesz za najskuteczniejsze w dzieleniu się ewangelią z sąsiadami i przyjaciółmi?
-
Czytając podrozdział, który rozpoczyna się na str. 143, zastanów się, czy znasz kogoś, kto został zachęcony do poznania Kościoła poprzez przykład jednego z jego członków. Z jakich jeszcze powodów życie według norm Kościoła jest tak ważne w pracy misjonarskiej?
-
Na str. 145–147 znajdź kilka rzeczy, które powinni robić przyszli misjonarze, aby przygotować się na misję pod względem duchowym (zob. także NiP 4). Co mogą uczynić rodzice, aby pomóc swoim synom i córkom w tych przygotowaniach? Jak mogą pomóc kwora kapłaństwa i siostry ze Stowarzyszenia Pomocy?
-
Przejrzyj pierwszy podrozdział nauk (str. 147–150). Jakie „błahe rzeczy” mogą powstrzymywać nas od służenia na misji? Jakie błogosławieństwa stają się udziałem tych, którzy służą na misji w starszym wieku? Zastanów się, co powinieneś robić, aby przygotować siebie do służby misjonarskiej.
Pokrewne fragmenty z pism świętych: Ew. Mateusza 5:14–16; Ew. Marka 16:15–16; I List do Tymoteusza 4:12; Alma 17:2–3; Nauki i Przymierza 31:1–8; 38:40–41
Pomoc w nauczaniu: „Kiedy korzystamy z różnorodnych zajęć nauczania, uczniowie mają skłonność do lepszego zrozumienia zasad ewangelii i skuteczniejszego przyswajania ich. Uważnie wybrana metoda może sprawić, że zasada jest jaśniejsza, bardziej interesująca i łatwiejsza do zapamiętania” (Nauczanie — nie ma większego powołania, str. 89).