2010–2019
Nasze słowa
Kwiecień 2013


10:23

Nasze słowa

To, w jaki sposób mówimy do naszych dzieci, i słowa, jakich używamy, może dodawać im otuchy, podbudowywać i wzmacniać ich wiarę.

Pewien młody ojciec niedawno dowiedział się o śmierci swej wyjątkowej nauczycielki z drugiej klasy. Ku jej pamięci napisał: „Ze wszystkich uczuć i doświadczeń, które zapamiętałem, najbardziej żywa jest ‘pociecha’. Uczyła mnie ortografii, gramatyki i matematyki, a przede wszystkim nauczyła mnie uwielbiania radości z bycia dzieckiem. W jej sali lekcyjnej nie było problemu, jeśli czasem coś się źle napisało, mawiała wtedy: ‘Popracujemy nad tym’. Można było coś rozlać, rozedrzeć lub rozmazać. Wtedy mawiała: ‘Naprawimy to i posprzątamy’. Można było próbować, stawiać sobie wyzwania, marzyć i cieszyć się z każdej najmniejszej rzeczy, która ekscytuje tylko dzieci”.

Największy wpływ, jaki możemy wywrzeć na tym świecie, to wpływ na dziecko. Wiara i poczucie własnej wartości są kształtowane od najmłodszych lat życia dziecka. Każda osoba w zasięgu mojego głosu ma moc, by poprzez wypowiadane słowa budować w dziecku poczucie własnej wartości i pogłębiać jego wiarę w Ojca w Niebie oraz w Jezusa Chrystusa.

W Księdze Helamana w rozdziale 5. czytamy: „I teraz, moi synowie, zapamiętajcie, że opoką, na której potrzebujecie budować, jest nasz Odkupiciel, którym jest Chrystus, Syn Boga”1.

Te słowa to nauka Helamana, którą przekazał swoim synom. I czytamy dalej: „I zapamiętali jego słowa, dlatego […] poszli […] głosić słowo Boże pośród wszystkich ludzi”2.

I chociaż synowie Helamana byli prześladowani i wtrącani do więzienia, słowa, które usłyszeli, nigdy ich nie zawiodły. Byli chronieni i otoczeni słupem ognia. Następnie jakiś głos przemówił do ich prześladowców:

„Nawróćcie się i nie próbujcie więcej zabijać Moich sług. […]

[…] Nie był to głos grzmotu ani ogłuszający głos, ale cichy głos o wielkiej łagodności, niczym szept, a mimo to docierał do każdego zakątka ich duszy”3.

Możemy uczyć się od tego głosu pochodzącego z nieba. Nie jest głośny, karcący czy poniżający; jest to cichy głos o wielkiej łagodności, dający stanowcze wytyczne, ale jednocześnie niosący nadzieję.

To, w jaki sposób mówimy do naszych dzieci, i słowa, jakich używamy, może dodawać im otuchy, podbudowywać i wzmacniać ich wiarę, by pozostały na ścieżce prowadzącej z powrotem do Ojca w Niebie. Przychodzą one na ten świat gotowe, aby słuchać.

Podam przykład słuchającego dziecka. Sytuacja miała miejsce w sklepie z materiałami. W sklepie było wielu klientów, gdy wszyscy zorientowali się, że pewna matka wpadła w panikę, gdyż zgubił się jej synek. Najpierw wołała go po imieniu. Powtarzała raz po raz: „Connor” i szybko chodziła po sklepie. Z czasem jej głos stał się coraz głośniejszy i bardziej przerażony. Wkrótce powiadomiono ochronę sklepu i wszyscy w sklepie byli zaangażowani w poszukiwanie dziecka. Minęło kilka minut bezowocnych poszukiwań. Matka Connora, co jest całkiem zrozumiałe, z każdą minutą była coraz bardziej zdenerwowana i co chwilę wykrzykiwała jego imię.

Jedna z klientek po zmówieniu cichej modlitwy pomyślała, że być może Connor jest w środku sklepu i pewnie boi się krzyków matki. Podzieliła się tą myślą z inną kobietą zaangażowaną w poszukiwania i szybko przygotowały plan działania. Zaczęły chodzić między stołami, na których leżały materiały i spokojnie powtarzały słowa: „Connor, jeśli słyszysz mój głos, powiedz: ‘Jestem tutaj’”. Gdy powoli zbliżały się do tylnej części sklepu, powtarzając to zdanie, usłyszały spłoszony głosik mówiący: „Jestem tutaj”. Connor ukrywał się pod stołem między belami materiału. To doskonale łagodny głos skłonił Connora do odpowiedzi.

Módlcie się, aby poznać potrzeby dziecka

Aby przemówić do serca dziecka, musimy modlić się w celu poznania jego potrzeb. Kiedy modlimy się o poznanie tych potrzeb, to same słowa, jakie wypowiadamy, mogą mieć moc dotarcia do serc dzieci. Nasze wysiłki są potęgowane, gdy poszukujemy kierownictwa Ducha Świętego. Pan powiedział:

„Głoście myśli, jakie umieszczę w sercach waszych, […]

Bowiem będzie wam dane w samej godzinie, w samej chwili, co macie powiedzieć”4.

Rozłącz się i słuchaj z miłością

Niestety przeszkody pochodzące ze świata mogą przeszkodzić wielu dzieciom w usłyszeniu pokrzepiających słów, które mogłyby ukształtować sposób, w jaki siebie postrzegają.

Dr Neal Halfon, lekarz, który stoi na czele Centrum działającego na rzecz zdrowia dzieci, rodziny i społeczeństwa na UCLA (Uniwersytecie Kalifornia w Los Angeles), powołuje się na „życzliwe zaniedbanie rodziców”. W pewnym badaniu obserwowano półtoraroczne dziecko oraz rodziców.

„’Syn ich wydawał się być szczęśliwy, ruchliwy i kontaktowy, widać było, że jedzenie pizzy i spędzanie czasu z rodzicami sprawia mu radość. […] Pod koniec obiadu matka wstała, aby czymś się zająć i przekazała opiekę ojcu’.

Ojciec […] zaczął czytać SMS-y, a malec starał się zwrócić na siebie uwagę, rzucając niedojedzonymi kawałkami ciasta. Wtedy ojciec zmienił zajęcie, zwrócił się do dziecka i zaczął się z nim bawić. Wkrótce jednak razem z dzieckiem zaczął oglądać film na swoim telefonie, co trwało do powrotu żony.

[…] [Dr] Halfon zaobserwował przyćmienie wewnętrznego światła dziecka i zmniejszenie więzi pomiędzy rodzicem a dzieckiem”5.

Odpowiedzią na nasze modlitwy dotyczące tego, jak sprostać potrzebom dzieci, może być częstsze rozstanie się z elektroniką. Cenne chwile interakcji i rozmowy z naszymi dziećmi rozpływają się, gdy jesteśmy zajęci tym, co nas rozprasza. Dobrze byłoby wyznaczyć codziennie czas, aby odłączyć się od cudów techniki i połączyć się ze sobą. Po prostu wszystko wyłączcie. Gdy to zrobicie najpierw zapanuje cisza; możecie nawet czuć się zagubieni, nie wiedząc, co zrobić czy co powiedzieć. Następnie, gdy skoncentrujecie swoją uwagę na dzieciach, rozpoczniecie rozmowę i będziecie czerpać radość ze słuchania siebie nawzajem.

Piszcie, by przekonać swoje dzieci

Możemy także mieć wpływ na nasze dzieci poprzez słowa, które do nich piszemy. Nefi napisał: „Pisząc, trudzimy się, by przekonać nasze dzieci […], aby [uwierzyły] w Chrystusa i [pojednały] się z Bogiem”6.

Prezydent Thomas S. Monson podzielił się doświadczeniem Jaya Hessa, lotnika, który został zestrzelony nad Północnym Wietnamem w latach sześćdziesiątych. „Przez dwa lata jego rodzina nie miała pojęcia, czy zmarł, czy żyje. Jego strażnicy w Hanoi w końcu pozwolili mu napisać do domu, ale ograniczyli wiadomość do 25 słów”. Prezydent Monson zapytał: „Co wy i ja powiedzielibyśmy naszym rodzinom, gdybyśmy znaleźli się w tej samej sytuacji — gdybyśmy nie widzieli ich przez dwa lata i nie byli pewni, czy kiedykolwiek jeszcze ich zobaczymy? Chcąc dać bliskim coś, co mogliby rozpoznać jako pochodzące od niego, a także pragnąc udzielić im cennej rady, Brat Hess napisał [następujące słowa]: ‘Oto, co jest ważne — małżeństwo zawarte w świątyni, misja i studia. Dążcie naprzód, wyznaczajcie cele, zapisujcie historię i dwa razy do roku róbcie zdjęcia’”7.

Jakie słowa napisalibyście do waszych dzieci, jeśli moglibyście napisać 25 słów lub mniej?

Młody ojciec, o którym wcześniej wspomniałam, że napisał wspomnienia o nauczycielce z drugiej klasy, teraz wychowuje piękną córeczkę. Czuje powierzone mu niebiańskie zaufanie. Gdy będzie ona wzrastać, jaka będzie jej przyszłość? Co takiego jej powie, żeby zakorzeniło się głęboko w jej sercu? Jakie słowa będą dla niej zachętą, otuchą i pomocą, by pozostała na ścieżce? Czy zmieni to jej życie, jeśli poświęci on czas, aby wyszeptać: „Jesteś dzieckiem Boga”? Czy pewnego dnia będzie pamiętała, jak jej ojciec często mówił słowa: „Kocham ciebie taką, jaką jesteś”?

Czyż nie to właśnie powiedział nasz Ojciec w Niebie, kiedy mówił do Swego Syna i do nas wszystkich, gdy rzekł: „Ten jest Syn mój umiłowany”, a następnie dodał: „którego sobie upodobałem”?8

Niech słowa, które wypowiadamy i piszemy do naszych dzieci, będą odzwierciedleniem miłości, jaką nasz Ojciec w Niebie darzy Swego Syna, Jezusa Chrystusa i nas. A następnie zatrzymajmy się, aby posłuchać, gdyż dziecko może w zamian powiedzieć nam wielkie i cudowne rzeczy. Mówię to w imię Jezusa Chrystusa, amen.