Osobista godność do korzystania z Kapłaństwa
Nasze zachowanie w miejscach publicznych musi być poza wszelką krytyką. Nasze zachowanie, kiedy nikt nie patrzy, jest nawet jeszcze ważniejsze. Musi sprostać standardom wyznaczonym przez Pana.
Moi drodzy bracia, chcę mówić dzisiaj bardzo wyraźnie o tym, co wzbudza moją głęboką troskę. Cóż za wspaniała przyjemność i jakież wyzwanie mieć możliwość, by do was przemawiać. Jakże potężne łączy nas braterstwo jako tych, którzy dzierżą cenne i cudowne kapłaństwo. Pochodzi ono od Boga, naszego Wiecznego Ojca, który w tej chwalebnej dyspensacji przemówił z niebios wraz ze swoim Umiłowanym Synem. Posłali Oni upoważnione przez siebie sługi, by ci przekazali mężczyznom to boskie pełnomocnictwo.
Osobista godność staje się standardem prawa do otrzymania i używania tej świętej mocy. To właśnie o tym pragnę mówić dzisiejszego wieczoru.
Zacznę od przeczytania wam fragmentu ze 121 rozdziału Nauk i Przymierzy.
„Prawa kapłaństwa są nierozerwalnie związane z mocami niebieskimi, i […] moce niebieskie nie mogą być kontrolowane ni manipulowane w żaden inny sposób, lecz tylko według zasad prawości.
Że mogą być nam przekazane, to prawda; lecz kiedy usiłujemy zakryć nasze grzechy, czy zadowolić pychę naszą, naszą próżną ambicję, lub wywierać kontrolę czy panowanie czy przymus nad duszami dzieci ludzkich, w jakimkolwiek stopniu niesprawiedliwości, oto niebiosa wycofują się; zasmucony jest Duch Pański; a kiedy jest wycofany, Amen kapłaństwu czyli władzy tego człowieka” (NiP 121:36–37).
Oto jednoznaczne słowo Pana dotyczące Jego boskiego upoważnienia. Jakże olbrzymi obowiązek nakłada ono na każdego z nas. My, którzy dzierżymy kapłaństwo Boga, musimy stać ponad ścieżkami świata. Musimy utrzymywać się w karności. Nie możemy myśleć, że jesteśmy lepsi od innych, ale możemy i musimy być przyzwoitymi, uczciwymi ludźmi.
Nasze zachowanie w miejscach publicznych musi być poza wszelką krytyką. Nasze zachowanie, kiedy nikt nie patrzy, jest nawet jeszcze ważniejsze. Musi sprostać standardom wyznaczonym przez Pana. Nie możemy pozwalać sobie na grzech, nie mówiąc już o zakrywaniu naszych grzechów. Nie możemy zaspokajać naszej dumy. Nie możemy kosztować próżności niegodnych ambicji. Nie możemy w jakimkolwiek stopniu nieprawości wywierać nacisku ani przymusu na nasze żony i dzieci lub na kogokolwiek innego.
Jeśli jesteśmy winni którejś z tych rzeczy, moce niebieskie wycofały się. Duch Pana jest zasmucony. Moc naszego kapłaństwa została unieważniona. Jego upoważnienie zniknęło.
Sposób, w jaki żyjemy, słowa, które wypowiadamy i nasze codzienne zachowanie mają wpływ na naszą skuteczność, jako mężczyzn i chłopców posiadających kapłaństwo.
Nasza piąta Zasada Wiary mówi: „Wierzymy, że do nauczania Ewangelii i odprawiania jej obrzędów, konieczne jest powołanie od Boga przez proroctwo i nałożenie rąk przez tych, którzy mają Jego pełnomocnictwo”.
Pomimo że ci, którzy mają pełnomocnictwo, kładą ręce na nasze głowy i nas wyświęcają, my — przez swoje zachowanie — możemy unieważnić i stracić wszelkie prawo to używania Bożego upoważnienia.
Dalej w rozdziale 121 czytamy, że: „Żadna władza, ani wpływ nie może, ani nie powinna być wywierana na mocy kapłaństwa, jedynie przez perswazję, przez cierpliwość, przez delikatność i łagodność, i nieudawaną miłość;
Przez dobroć i samą wiedzę, które wielce powiększają duszę bez obłudy i bez przewrotności” (NiP 121:41–42).
Moi bracia, oto granice, poza którymi kapłaństwa nie wolno używać. Kapłaństwo nie jest peleryną, którą nakładamy i zdejmujemy, kiedy tylko się nam to podoba. Kiedy godnie się go używa, działa ono jak tkanki naszego ciała, jest ono częścią nas — zawsze i bez względu na okoliczności.
Tak więc mówię do was, młodzi mężczyźni, którzy dzierżycie Kapłaństwo Aarona — nadano wam moc, która dzierży klucze służby aniołów. Zastanówcie się nad tym przez chwilę.
Nie możecie pozwolić sobie na robienie czegokolwiek, co stanie się barierą między wami i pełnioną w waszym imieniu służbą aniołów.
Nie możecie być niemoralni w żadnym sensie. Nie możecie być nieuczciwi. Nie możecie oszukiwać i kłamać, nie możecie wzywać imienia Boga nadaremnie, ani używać wulgarnego języka i jednocześnie cieszyć się prawem do służby aniołów.
Nie chcę, byście uważali się za lepszych od innych. Chcę, żebyście byli męscy, pełni życia, silni i szczęśliwi. Do tych, którzy odnoszą sukcesy w sporcie, mówię, że chcę, żebyście byli dobrymi sportowcami i byście dążyli do osiągnięcia mistrzostwa. Lecz czyniąc to, nie musicie pozwalać sobie na niegodne zachowanie i wulgarny, sprośny język.
Mówię do was, młodzi mężczyźni, którzy myślicie o wyjeździe na misję — nie zachmurzajcie swego życia czymkolwiek, co może poddać w wątpliwość waszą godność potrzebną do pracy w roli sług żyjącego Boga.
Nie wolno wam, w żadnych okolicznościach nie możecie poddawać kompromisowi boskiej mocy, którą w sobie macie jako wyświęceni słudzy ewangelii.
W ramach ostrzeżenia i zalecenia, członkowie Rady Prezydenta Kościoła i Kworum Dwunastu Apostołów wygłosili następujące, skierowane do was, oświadczenie:
„Jako od misjonarzy, oczekuje się od was najwyższego standardu zachowania, włączając w to surowe przestrzeganie prawa czystości moralnej […].
Nigdy nie powinniście przebywać sami z inną osobą: mężczyzną czy kobietą, osobą dorosłą lub dzieckiem [poza wyznaczonym wam towarzyszem].
Zbadanie nawet fałszywego oskarżenia przeciw niewinnemu misjonarzowi może zająć wiele miesięcy i może wpłynąć na zakłócenie lub zakończenie służby misjonarskiej. Chrońcie się od takich zarzutów zawsze przebywając ze swoim towarzyszem, nawet w domach, które odwiedzacie” (Oświadczenie Rady Prezydenta Kościoła o zachowaniu misjonarskim, 22 marca 2002 r.).
Nie musicie się martwić o te sprawy, jeśli zawsze będziecie przestrzegać reguł służby misjonarskiej. Jeśli będziecie to czynić, zdobędziecie wspaniałe doświadczenia i powrócicie z honorem do tych, którzy was kochają — bez skazy, bez cienia podejrzenia i żalu.
Kiedy wrócicie do domu, nigdy nie zapominajcie, że ciągle jesteście starszymi w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Będziecie szukać wiecznej towarzyszki. Będziecie pragnąć wziąć ślub w Domu Pana. Nie powinniście brać pod uwagę innej możliwości. Uważajcie, żebyście nie zaprzepaścili możliwości zawarcia związku małżeńskiego w ten właśnie sposób. Cieszcie się życiem. Ale kiedy będziecie zaręczeni, trzymajcie się ścisłych reguł narzuconych przez samodyscyplinę. Pan dał wam nakaz i obietnicę. Powiedział: „Niechaj cnota nieprzerwanie ozdabia wasze myśli”. Treścią obietnicy zaś jest to, że „wasza pewność siebie wzmocni was w obecności Boga; i […] Duch Święty będzie [waszym] stałym towarzyszem” (NiP 121:45–46).
Żona, którą wybierzecie, będzie wam równa. Paweł powiedział: „W Panu kobieta jest równie ważna dla mężczyzny, jak mężczyzna dla kobiety” (1 Kor. 11:11).
W małżeństwie nikt nie jest lepszy, ani gorszy. Kobieta nie kroczy przed mężczyzną, ani mężczyzna nie idzie przed kobietą. Idą obok siebie, jako syn i córka Boga w trakcie wiecznej podróży.
Ona nie jest waszą służącą, własnością, ani niczym w tym rodzaju.
Jakże tragiczne i obrzydliwe jest zjawisko, kiedy ktoś dopuszcza się nadużycia wobec żony. Każdy mężczyzna w Kościele, który wykorzystuje swoją żonę, poniża ją, znieważa i niesprawiedliwie nad nią panuje — jest niegodny posiadania kapłaństwa. Nawet jeśli został wyświęcony, niebiosa się wycofają, zasmuci się Duch Pański, a wtedy amen upoważnieniu kapłaństwa tego człowieka.
Żaden mężczyzna, który dopuszcza się takich praktyk, nie jest godny posiadania rekomendacji świątynnej.
Żal mi to mówić, ale zbyt często widzę to okropne zjawisko. Mężczyźni pomiatają swoimi żonami, zarówno w słowach jak i w czynach. Jakaż to tragedia, kiedy mężczyzna poniża matkę swoich dzieci.
Prawdą jest, że istnieją żony, które wykorzystują swoich mężów. Ale to nie do nich przemawiam dziś wieczorem. Przemawiam do mężczyzn tego Kościoła, mężczyzn, którym Wszechmogący powierzył swoje święte kapłaństwo.
Moi bracia, jeśli w zasięgu mojego głosu są tacy, którzy są winni takiego zachowania, to wzywam was do pokuty. Padnijcie na kolana i proście Pana, żeby wam wybaczył. Módlcie się do Niego o siłę, byście mogli kontrolować swój język i ciętą rękę. Proście swoją żonę i dzieci o wybaczenie. Prezydent McKay powiedział: „Żaden sukces nie zastąpi porażki w domu” (cytat z J. E. McCulloch, Home: The Savior of Civilization 1924, 42 w Conference Report, kwiecień 1935, 116). Prezydent Lee powiedział: „Najważniejszą częścią pracy Pana, jaką kiedykolwiek wykonacie, jest praca, jakiej dokonacie w murach swego własnego domu” (Harold B. Lee, Doing the Right Things for the Right Reasons, Brigham Young University Speeches of the Year [19 kwiec. 1961], 5).
Jestem przekonany, że kiedy staniemy przed sądem Boga, niewiele usłyszymy o tym, ile w życiu zgromadziliśmy bogactw lub ilu dostąpiliśmy zaszczytów. Lecz zostaną nam zadane penetrujące pytania tyczące się naszych relacji w domu. I jestem przekonany, że tylko ci, którzy przeszli przez życie kochając, szanując oraz doceniając swoich towarzyszy oraz dzieci, usłyszą od naszego wiecznego sędziego słowa: „Dobrze sługo dobry i wierny […] wejdź do radości pana swego” (Mat. 25:21).
Wspomnę tu także o innym rodzaju wykorzystywania. A mianowicie o wykorzystywaniu osób starszych. Myślę, że nie jest to pośród nas częstym zjawiskiem. Mam nadzieję, że tak nie jest. Modlę się, żeby tak nie było.
Ufam, że nasz lud, prawie cały nasz lud, przestrzega pradawnego przykazania: „Czcij ojca swego i matkę swoją, aby długo trwały twoje dni w ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (2 Mojż. 20:21).
Ale jakże tragiczne, jak bardzo budzące odrazę jest wykorzystywanie osób starszych.
Dzięki cudowi nowoczesnej nauki i medycyny nasze życie jest coraz dłuższe. Lecz w podeszłym wieku zmniejszają się zdolności fizyczne, a czasami i sprawność umysłowa. Powiedziałem kiedyś, że odkryłem, iż w tak zwanych złotych latach znajduje się znaczna domieszka ołowiu. Jestem głęboko wdzięczny za miłość i troskę naszych dzieci w stosunku do ich matki i ojca. Jakże piękna to scena, kiedy syn czy córka, odstępując od swoich zajęć, pomaga z życzliwością, dobroczynnością i miłością starzejącym się rodzicom.
Teraz chciałbym wspomnieć o innej formie wykorzystywania, o której dużo mówi się w mediach. Mam na myśli ohydne i złe wykorzystywanie dzieci przez dorosłych, zwykle przez mężczyzn. Ten rodzaj przemocy nie jest nowy. Statystyki mówią, że zjawisko to jest stare jak świat. To najbardziej nikczemna, tragiczna i straszna rzecz. Z przykrością muszę was poinformować, że i pośród nas zdarzają się bardzo nieliczne przypadki tego potwornego zła. Nie możemy tego przyjąć, ani tolerować. Sam Pan powiedział: „Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza” (Mat. 18:6).
To bardzo mocne słowa wychodzące z ust Księcia Pokoju, Syna Bożego.
Cytuję z Kościelnego podręcznika instrukcji: „Stanowisko Kościoła jest takie, że przemoc nie może być tolerowana w żadnej formie. Ci, którzy stosują przemoc […] podlegają kościelnemu postępowaniu dyscyplinarnemu. Nie powinni oni otrzymywać powołań kościelnych oraz rekomendacji świątynnej. Nawet, jeśli osoba wykorzystująca seksualnie czy fizycznie dziecko podlegała sądowi kościelnemu, a potem przywrócono tej osobie prawa członka lub ponownie ją ochrzczono, przywódcy nie powinni powoływać takiej osoby na żadne stanowisko związane z pracą z dziećmi czy młodzieżą, chyba że Rada Prezydenta Kościoła usunie z rejestrów członkowskich adnotację o tym wykroczeniu.
W przypadku przemocy, najważniejszym obowiązkiem Kościoła jest pomóc ofierze przemocy i chronić tych, którzy mogą paść ofiarą przemocy w przyszłości” (Częsć 1: Prezydia okręgów i rady biskupie [1998], 157–158).
Od długiego czasu pracujemy nad tym problemem. Nalegamy, by biskupi, prezydenci okręgów oraz inne osoby, dotarli do ofiary, pocieszyli ją, wzmocnili i okazali jej, że to co się stało, było złe, że to wydarzenie nie było z winy ofiary i zapewnili, że nigdy nie musi się ono powtórzyć.
Wydaliśmy specjalne publikacje na ten temat i założyliśmy specjalną linię telefoniczną, dzięki której pracownicy kościelni mogą otrzymać porady względem tego, jak radzić sobie z takimi przypadkami. Oferujemy także profesjonalną pomoc przez instytucje Pomocy Rodzinie należące do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Takie działania mają często naturę kryminalną. Podlegają karom w świetle prawa. Profesjonalni doradcy — prawnicy i pracownicy socjalni — czekają przy telefonach, służąc radą biskupom i prezydentom okręgów w sprawach dotyczących ich obowiązków w takich okolicznościach. Osoby mieszkające poza Stanami mogą zadzwonić do swojego Prezydenta Obszaru.
Praca Kościoła jest pracą zbawienia. Chcę podkreślić, że jej celem jest zbawienie dusz. Pragniemy pomóc zarówno ofiarom jak i sprawcom. Nasze serca lgną do ofiar i musimy działać, by im pomóc. Nasze serca lgną do sprawców, ale nie możemy tolerować grzechu, którego są winni. Gdzie jest przestępstwo, tam musi być i kara. Zajmą się tym procesy prawa cywilnego. Zajmą się tym także instytucje kościelne, a wynikiem ich działania będzie często ekskomunika. Mamy tu do czynienia z delikatna i poważną sprawą.
Niemniej jednak, zdajemy i zawsze musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jeżeli kara została wymierzona i zaspokojone zostały wymogi sprawiedliwości, to wyciągnięta zostanie także pomocna i przyjazna dłoń, która zaoferuje pomoc. Restrykcje mogą jeszcze trwać, ale okazana zostanie także życzliwość.
Moi bracia, sądzę, że moje dzisiejsze przemówienie miało wydźwięk negatywny. Nie chcę, żeby tak było. Ale pragnę podnieść głos ostrzeżenia dla kapłaństwa tego Kościoła na całym świecie.
Bóg dał nam najcenniejszy i najwspanialszy dar. Jego częścią jest pełnomocnictwo do zarządzania Kościołem, do kierowania jego sprawami, do przemawiania z upoważnieniem w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, do działania w roli wyznaczonych przez Niego sług, do błogosławienia chorych, do błogosławienia naszych rodzin i wielu innych osób. Ten dar jest przewodnikiem w naszym życiu. W swej pełni jego upoważnienie sięga poza zasłonę śmierci w czekającą nas wieczność.
I nie ma nic na tym świecie, co można byłoby z nim porównać. Dbajcie o ten dar, ceńcie go i kochajcie, żyjcie tak, aby być go godnym.
„Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mat. 5:16) — oto słowa mojej pokornej modlitwy, kiedy zostawiam wam moje błogosławieństwo i wyrazy mojej miłości, w imię Jezusa Chrystusa, amen.