2012
Nawróceni na Jego ewangelię poprzez Jego Kościół
Maj 2012 r.


Nawróceni na Jego ewangelię poprzez Jego Kościół

Zadaniem Kościoła jest udzielenie nam pomocy, abyśmy żyli zgodnie z ewangelią.

Starszy Donald L. Hallstrom

Kocham ewangelię Jezusa Chrystusa oraz Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Czasami zamiennie używamy terminów ewangelia i Kościół. Nie oznaczają one jednak tego samego. Mimo to wspaniale się łączą i oba są nam potrzebne.

Ewangelia to cudowny plan Boga, na podstawie którego my — Jego dzieci — możemy otrzymać wszystko, co posiada Ojciec (zob. NiP 84:38). Nazywamy to życiem wiecznym, które jest „największym darem Boga” (NiP 14:7). Ważną częścią tego planu są nasze doświadczenia na ziemi — czas przeznaczony na rozwinięcie wiary (zob. Moroni 7:26), odpokutowanie (zob. Mosjasz 3:12) i na pojednanie się z Bogiem (zob. Jakub 4:11).

W obliczu tego, że nasze doczesne słabości miały uczynić nasze życie niezwykle trudnym, jako że „wszystko miało [mieć] swoje przeciwieństwo” (2 Nefi 2:11) i że mieliśmy nie być w stanie sami oczyścić się z własnych grzechów, zaszła potrzeba przyjścia Zbawiciela. Kiedy Elohim — Wieczny Bóg i Ojciec wszystkich naszych duchów — przedstawił Swój plan zbawienia, znalazł się pośród nas jeden, który powiedział: „Otom jest, wyślij mnie” (Abraham 3:27). Na imię było mu Jehowa.

Zrodzony z Ojca Niebieskiego zarówno duchowo, jak i fizycznie, posiadał wszelką moc, aby przezwyciężyć świat. Zrodzony z ziemskiej matki, podatny był na bóle i cierpienia doczesności. Wielki Jehowa nazywany był także Jezusem; ponadto nadano mu tytuł Chrystusa, czyli Mesjasza, tego który jest Namaszczony. Jego wieńczącym dziełem było Zadośćuczynienie, w procesie którego Jezus, który jest Chrystusem, „zstąpił poniżej wszystkiego” (NiP 88:6), zapewniając sobie możliwość złożenia odkupicielskiej ofiary za każdego z nas.

Kościół został ustanowiony przez Jezusa Chrystusa podczas Jego ziemskiej służby, „[zbudowany] na fundamencie apostołów i proroków” (List do Efezjan 2:20). W obecnej „dyspensacji pełni czasów” (NiP 128:18) Pan przywrócił to, co niegdyś już istniało, a wyraźnie zwracając się do Józefa Smitha, powiedział: „Ustalę Kościół twoją ręką” (NiP 31:7). Jezus Chrystus był i jest głową Swojego Kościoła. Jego przedstawicielami na ziemi są prorocy, którzy posiadają apostolskie upoważnienie.

To wspaniały Kościół. Jego organizacja, skuteczność i czysta dobroć uznawane są przez wszystkich, którzy szczerze pragną go zrozumieć. W Kościele istnieją programy dla dzieci, młodzieży, mężczyzn i kobiet. Mamy ponad 18 000 pięknych domów spotkań. Majestatyczne świątynie, obecnie w liczbie 136, rozsiane są po ziemi, a kolejne 30 znajduje się w trakcie budowy lub ogłoszono ich powstanie. Armia ponad 56 000 pełnoetatowych misjonarzy, składająca się z młodych i starszych osób, służy w 150 krajach. Programy humanitarne Kościoła na całym świecie są cudownym przykładem hojności naszych członków. System pomocy wzajemnej zapewnia opiekę naszym członkom i promuje samowystarczalność w niespotykany nigdzie indziej sposób. W tym Kościele mamy bezinteresownych świeckich przywódców i społeczność Świętych, którzy gotowi są służyć sobie nawzajem w nadzwyczajny sposób. Na całym świecie nie ma nic podobnego temu Kościołowi.

Kiedy przyszedłem na świat, nasza rodzina mieszkała w małej chatce stojącej na terenie, który należał do jednego ze wspaniałych i historycznych domów spotkań w Kościele, jakim jest Tabernakulum w Honolulu. Chciałbym teraz przeprosić moich drogich przyjaciół w Przewodniczącej Radzie Biskupiej, która zarządza obiektami Kościoła, za to, że jako chłopiec wdrapywałem się na każdy centymetr kwadratowy, wchodziłem we wszystkie wnęki i przeciskałem się przez wszystkie możliwe szpary tego budynku — od samego dna ozdobnego oczka wodnego po czubek wnętrza okazale oświetlonej strzelistej wieży. Huśtaliśmy się nawet (w stylu Tarzana) na długich zwisających winoroślach olbrzymich drzew figowca bengalskiego, które rosną na tej posiadłości.

Kościół był dla nas wszystkim. Chodziliśmy na mnóstwo spotkań, nawet więcej niż mamy dzisiaj. W czwartki po południu uczęszczaliśmy na spotkania Organizacji Podstawowej. Spotkania Stowarzyszenia Pomocy odbywały się we wtorkowe poranki. Młodzież spotykała się na Wspólnych Zajęciach w środę wieczorem. Sobota zarezerwowana była na zajęcia okręgu. W niedzielę mężczyźni i młodzi mężczyźni chodzili rano na spotkanie kapłaństwa. W środku dnia mieliśmy Szkołę Niedzielną. A wieczorem wracaliśmy na spotkanie sakramentalne. Chodząc na te wszystkie spotkania, mieliśmy wrażenie, że zajęcia kościelne odbywające się przez całą niedzielę i większość pozostałych dni tygodnia pochłaniały cały nasz czas.

Mimo tego, że bardzo kochałem Kościół, to właśnie w moich chłopięcych latach po raz pierwszy odniosłem wrażenie, że istnieje coś więcej. Kiedy miałem pięć lat, w tabernakulum odbywała się duża konferencja. Dróżka, przy której mieszkaliśmy, poprowadziła nas przez mały mostek do tego okazałego domu spotkań i zasiedliśmy w mniej więcej dziesiątym rzędzie dużej kaplicy. Spotkaniu przewodniczył Prezydent Kościoła — David O. McKay — który również przemawiał. Nie pamiętam ani słowa, które powiedział, ale wyraźnie pamiętam to, co zobaczyłem i poczułem. Prezydent McKay ubrany był w kremowy garnitur, który w połączeniu z jego falistymi siwymi włosami sprawiał, że wyglądał iście po królewsku. Zgodnie z tradycją wysp miał na szyi potrójny sznur girland z czerwonych goździków. Kiedy przemawiał, poczułem coś bardzo intensywnego i bardzo osobistego. Później zrozumiałem, że odczuwałem wpływ Ducha Świętego. Zaśpiewaliśmy hymn na zakończenie.

Kto jest po stronie Pana? Kto?

Teraz czas to okazać.

Pytamy bez obaw:

Kto jest po stronie Pana? Kto?

(„Who’s on the Lord’s Side?” Hymns, nr 260)

Pomimo że niemal 2 000 osób śpiewało tę zwrotkę, wydawało mi się, że pytanie skierowane jest tylko do mnie i chciałem wstać, i powiedzieć: „Ja!”.

Niektóre osoby zaczęły uważać, że aktywność w Kościele jest ostatecznym celem. W tym właśnie tkwi niebezpieczeństwo. Można być aktywnym w Kościele i mniej aktywnym w ewangelii. Pozwólcie, że to podkreślę: aktywność w Kościele jest bardzo szczytnym celem, ale sama w sobie nie wystarcza. Aktywność w Kościele jest zewnętrznym wskaźnikiem naszego duchowego pragnienia. Wszyscy widzą, czy uczęszczamy na nasze spotkania, czy mamy i wypełniamy obowiązki w Kościele i służymy innym.

Dla porównania, kwestie związane z ewangelią są zwykle mniej widoczne i trudniej je zmierzyć, ale mają większe znaczenie w perspektywie wieczności. Na przykład, jak silna jest tak naprawdę nasza wiara? Jak duże mamy pragnienie pokuty? Jakie znaczenie mają w naszym życiu obrzędy? Jak bardzo skupiamy się na naszych przymierzach?

Powtarzam: potrzeba nam ewangelii oraz Kościoła. W zasadzie zadaniem Kościoła jest udzielenie nam pomocy, abyśmy żyli zgodnie z ewangelią. Często zastanawiamy się: Jak to jest, że dana osoba może być w pełni aktywna w Kościele w młodości, ale potem być nieaktywna, kiedy dorośnie? Jak ktoś, kto regularnie uczęszczał do Kościoła i służył w nim, może przestać przychodzić? Dlaczego osoba rozczarowana przywódcą lub innym członkiem pozwala na to, by to zakończyło jej uczestnictwo w Kościele? Być może powodem jest to, że nie była wystarczająco nawrócona do ewangelii — do tego, co wieczne.

Pragnę zasugerować trzy podstawowe kwestie, które sprawią, że ewangelia stanie się naszą opoką:

  1. Pogłębiajcie swoje zrozumienie Boskości. Nieodzowna jest trwała wiedza i miłość do trzech członków Boskiej Trójcy. Świadomie módlcie się do Ojca, w imię Syna i szukajcie kierownictwa od Ducha Świętego. Módlcie się, bez przerwy studiując oraz oddając się pokornej medytacji i nieustannie budujcie niezachwianą wiarę w Jezusa Chrystusa. „Albowiem jak może ktoś poznać swego pana, któremu nie służył, który jest mu obcy i daleki myślom i zamiarom jego serca?” (Mosjasz 35:13).

  2. Skupiajcie się na obrzędach i przymierzach. Jeśli musicie dokonać jeszcze jakichś niezbędnych obrzędów w swoim życiu, bacznie przygotowujcie się do przyjęcia każdego z nich. Następnie musimy rozwinąć w sobie dyscyplinę, abyśmy byli w stanie wiernie żyć zgodnie z przymierzami, które zawarliśmy, w pełni korzystając z cotygodniowego daru sakramentu. Wielu z nas nie ulega regularnej przemianie możliwej dzięki jego oczyszczającej mocy z powodu braku szacunku do tego świętego obrzędu.

  3. Łączcie ewangelię z Kościołem. Kiedy skupicie się na ewangelii, Kościół stanie się większym, a nie mniejszym błogosławieństwem w waszym życiu. Kiedy będziemy przychodzić na każde spotkanie przygotowani, aby „[szukać] wiedzy, przez naukę jak i przez wiarę” (NiP 88:118), Duch Święty będzie naszym nauczycielem. Jeśli będziemy przychodzić na spotkania, by szukać rozrywki, często będziemy zawiedzeni. Prezydentowi Spencerowi W. Kimballowi zadano kiedyś pytanie: „Co robisz, kiedy uczestniczysz w nudnym spotkaniu sakramentalnym?”. Jego odpowiedź brzmiała: „Nie wiem. Nigdy na takim nie byłem” (cytowane przez Gene’a R. Cooka, w: Gerry Avant, „Learning Gospel Is Lifetime Pursuit”, Church News, 24 marca 1990 r., str. 10).

Powinniśmy pragnąć w życiu tego, co miało miejsce po tym, jak Pan przyszedł do ludzi w Nowym Świecie i ustanowił Swój Kościół. W piśmie świętym czytamy: „I tak wędrowali [Jego uczniowie] do wszystkich ludów Nefitów i głosili wszystkim ludziom w kraju ewangelię Chrystusa, aż nawrócili się do Pana i przystąpili do Kościoła Chrystusa. I tak zgodnie ze słowem Jezusa ludzie z tego pokolenia byli błogosławieni” (3 Nefi 28:23).

Pan pragnie, aby członkowie Jego Kościoła byli w pełni nawróceni do Jego ewangelii. Jest to jedyny pewny sposób na zapewnienie sobie duchowego bezpieczeństwa w chwili obecnej i szczęścia na wieczność. W imię Jezusa Chrystusa, amen.